Siedziba TV Alfa mieści się w jednopiętrowym gmachu na obrzeżach Skopje u podnóża Skopijskiej Czarnej Góry, za którą jest już Kosowo. Trudno tam dotrzeć. Taksówkarz błądzi, przechodnie rozkładają ręce. I rzeczywiście: gdyby nie nieduży napis i antena przyklejona do komina, telewizję można by pomylić z supermarketem. Jednak nawet jeśli nie wszyscy kojarzą mało imponujący budynek, o TV Alfa w Macedonii słyszał każdy.
To siódma najchętniej oglądana stacja, ale najbardziej zaangażowana politycznie. Od pięciu lat otwarcie wspiera Nikołę Gruewskiego, długoletniego premiera (2006–16) i byłego lidera prawicowej partii VMRO-DPMNE. Gruewski z obu stanowisk ustąpił po protestach społecznych. W międzyczasie jego ugrupowanie przegrało wybory, a on sam został skazany na dwa lata więzienia – ale nadal pozostaje najsilniejszym graczem na macedońskiej prawicy.
Jedną z przyczyn jego długowieczności są wpływowi przyjaciele. Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, przekonywał, że protesty to początek rozbioru Macedonii przez Bułgarię i Albanię. Z kolei Viktor Orbán, premier Węgier, w trakcie zeszłorocznych wyborów wziął udział w kampanii Gruewskiego. „To typ polityka, który przedkłada interes narodowy ponad wszystko inne” – komplementował go na wspólnej konferencji w Ochrydzie.
Przyjaźń z Orbánem ma wymiar także ekonomiczny. W maju dziennikarze śledczy z międzynarodowej sieci OCCRP ujawnili, że latem zeszłego roku TV Alfa została wykupiona przez Pétera Schatza, biznesmena z kręgu Orbána. – O Gruewskim mówi się, że był nacjonalistą, ale ja się z tym nie zgadzam – stwierdza Goran Momiroski, znany dziennikarz TV Alfa. Siedzimy w poczekalni, która służy za improwizowany bufet.