Wa Lone i Kyaw Soe Oo padli ofiarą prowokacji policji. Funkcjonariusze mieli przekazać reporterom dowody na prześladowania muzułmańskiej grupie etnicznej Rohingja. Chodziło o zabójstwo 10 Rohingjów. Sąd skazał dziennikarzy na podstawie przepisów pochodzących z czasów, kiedy Mjanma/Birma była brytyjską kolonią.
Przyzwolenie na prześladowania Rohingjów kompromituje Aung San Suu Kyi
Rohingjowie zamieszkują na zachodzie kraju i są ofiarą prześladowań noszących wszelkie znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Zeszłotygodniowy raport ONZ stwierdza, że armia mjanmarska podjęła środki niewspółmierne do zagrożeń wynikających z działań rebelianckiej Arakańskiej Armii Zbawienia Rohingjów. Zwalczając ją, wojskowi wypędzają ludność z dużego obszaru (w zeszłym roku do sąsiedniego Bangladeszu uciekło 700 tys. osób), dopuszczają się masowych morderstw i zbiorowych gwałtów, palą miejscowości itd.
Raport ONZ wskazuje, że cywilni przywódcy nie zrobili wiele, by zbrodniom zapobiec, a nawet je tuszują i starają się wybielać mundurowych. Rząd cywilny na czele z Aung San Suu Kyi, wieloletnią przywódczynią opozycji przeciw juncie wojskowej i laureatką pokojowej nagrody Nobla, zachowuje ograniczony wpływ na armię. Generałowie co prawda niedawno podzielili się władzą, ale nadal trzymają się mocno. Uwięzienie dziennikarzy to kolejny dowód na to, jak nisko spadły obywatelskie i demokratyczne standardy w Mjanmie/Birmie w erze Aung San Suu Kyi.