Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Prawicowy walec w amerykańskim Sądzie Najwyższym

Demonstracja w Chicago przeciw nominatowi Trumpa do Sądu Najwyższego Demonstracja w Chicago przeciw nominatowi Trumpa do Sądu Najwyższego Charles Edward Miller / Flickr CC by 2.0
Przed komisją sądowniczą Senatu USA rozpoczynają się przesłuchania nominata Donalda Trumpa do Sądu Najwyższego Bretta Kavanaugh, które zadecydują o jego zatwierdzeniu.

To ostatnia szansa, by nie dopuścić do zdominowania sądu przez sędziów konserwatywnych, którzy utrwalą prawicowe zmiany dokonywane przez prezydenta i republikańską większość w Kongresie. Szansa ta jest jednak tak minimalna, że praktycznie bliska zeru.

Czytaj też: Czy Sąd Najwyższy USA cofnie zegar historii

Politycznie niezależny, ale...

Sędzia Brett Kavanaugh ma zastąpić Anthony′ego Kennedy′ego, który wybrał emeryturę, a w Sądzie Najwyższym odgrywa rolę języczka u wagi. Chociaż nominował go republikański prezydent Ronald Reagan, w wielu sprawach głosował razem z liberałami, przyczyniając się m.in. do utrzymania atakowanego przez religijną prawicę prawa do przerywania ciąży (precedens Roe vs. Wade).

Kavanaugh ma nieskazitelne kwalifikacje i doświadczenie zawodowe – jest absolwentem prawa na Yale i przez ponad 10 lat zasiadał w ważnym federalnym sądzie apelacyjnym w Waszyngtonie. Cieszy się reputacją jurysty o otwartej głowie i podkreśla – jak wszyscy kandydaci do Sądu Najwyższego – że jest politycznie niezależny. Ale jego orzeczenia nie pozostawiają wątpliwości, po której stronie ideologicznej barykady stoi.

W sądzie apelacyjnym występował przeciw utrzymaniu zakazu broni półautomatycznej w stolicy, dystansował się od werdyktu zezwalającego na aborcję i od decyzji utrzymania ustawy o reformie ochrony zdrowia (Obamacare), rozszerzającej ubezpieczenia medyczne na wszystkich Amerykanów.

Jako asystent prokuratora specjalnego Kennetha Starra w latach 90. zalecał impeachment ówczesnego demokratycznego prezydenta Billa Clintona za kłamstwa w sprawie seksu w Białym Domu. Natomiast później, pracując jako radca prawny republikańskiego prezydenta George′a W. Busha, nie widział nic zdrożnego w torturach stosowanych przez jego służby specjalne wobec podejrzanych o terroryzm. A potem przekonywał w napisanym w 2009 r. artykule, że urzędujący prezydenci powinni mieć immunitet od ścigania przez prawo karne i pozwów cywilnych.

Czytaj też: Sąd Najwyższy, klub tajemniczych celebrytów

Czy będzie bezstronny w sprawie Trumpa

To ostatnie będzie prawdopodobnie wykorzystane przez demokratów jako główna linia ataku przeciw Kavanaugh w czasie przesłuchań w komisji sądowniczej Senatu. Ponieważ opinia sędziego na temat immunitetu była dość znana, można zakładać, że znał ją również Trump. A w kontekście śledztwa prowadzonego przeciw niemu przez prokuratora specjalnego Roberta Muellera powstaje pytanie, czy prezydent nie wybrał Kavanaugh spośród wielu innych kandydatów dlatego, że jako sędzia Sądu Najwyższego może on zagwarantować mu nietykalność. Ewentualne zarzuty postawione mu przez prokuratora najpewniej zostaną bowiem zaskarżone do tego sądu. Jak zauważa „Washington Post”, podważyłoby to domniemaną bezstronność nominata.

Trzeba jednak podkreślić warunkowy tryb takich przewidywań. Większość prawników w USA zgadza się, że urzędujący prezydent nie może być oskarżony przed normalnym sądem; temu właśnie służy impeachment – oskarżenie przez Kongres. Kavanaugh w swym artykule utrzymywał, że nie można nawet prowadzić przeciw niemu żadnego śledztwa – a takie właśnie prowadzi prokurator Mueller. Na przesłuchaniach nominat Trumpa będzie prawdopodobnie pokrętnie argumentował, zamazując różnicę między jednym a drugim, tak że w społecznym odbiorze jego opinia będzie wyglądała na mieszczącą się w mainstreamie. A to wystarczy republikanom, żeby go wybronić.

Jakie zajmie stanowisko w kluczowych sprawach?

Minęły czasy, gdy nominatów do SN zatwierdzano w Senacie niemal jednomyślnie, bo decydowały prawnicze kompetencje. W skrajnie spolaryzowanej Ameryce senatorowie z obu partii z reguły głosują karnie na „swoich”, wybranych przez swojego prezydenta. W obecnym Senacie republikanie mają minimalną większość (50 do 49) i oczekuje się, że wszyscy poprą zatwierdzenie Kavanaugh.

A jeśli nawet dwie umiarkowane republikańskie senator Susan Collins i Lisa Murkowski, zatroskane o utrzymanie Roe v. Wade, zawahają się z głosowaniem „za”, potrzebne do zatwierdzenia głosy odda zapewne kilkoro senatorów demokratycznych z konserwatywnych stanów popierających Trumpa. Wcześniej głosowali oni za zatwierdzeniem innego nominata prezydenta do Sądu Najwyższego, Neila Gorsucha.

Siłom liberalnej lewicy w USA pozostanie nadzieja, że Kavanaugh, jak niektórzy sędziowie Sądu Najwyższego w przeszłości, okaże się bardziej niezależny i niemile zaskoczy swoich prawicowych zwolenników. W sprawach aborcji i Obamacare może zająć stanowisko zgodne z opinią większości Amerykanów (bo sędziowie też wsłuchują się w sondaże) i nie przyłożyć ręki do delegalizacji aborcji ani do likwidacji powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Ale można śmiało przewidywać, że będzie orzekał zgodnie z interesami biznesu, bogaczy i białej większości – kosztem ochrony środowiska, klas biedniejszych i mniejszości, jak wszyscy prawnicy cieszący się zaufaniem republikanów.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną