Na mocy decyzji prezydenta USA jakakolwiek współpraca biznesowa ze Strażnikami będzie teraz w Stanach karalna, a biorąc pod uwagę rozległość interesów Irańczyków, wiele firm może na tym ucierpieć. Chyba sam prezydent nie zdawał sobie sprawy, jak wiele. Okazało się bowiem, że Trump Organization, budując biurowiec w Azerbejdżanie, współpracowała z firmą, która „prała” pieniądze Strażników.
Strażnicy jak Państwo Islamskie?
Po komentarzach z otoczenia Trumpa widać, że wpisanie Strażników na listę „terrorystów” to kolejny – po zerwaniu rok temu umowy nuklearnej i sankcjach gospodarczych – element presji na Iran. Według zamysłu Waszyngtonu te kroki mają doprowadzić do izolacji reżimu, ograniczenia jego wpływów w regionie i ostatecznie do upadku władzy ajatollahów. Trump otwarcie przekonuje przy tym, że Irańczycy, gdy w końcu poczują, ile kosztuje ich politycznie reżim ajatollahów, sami go obalą. Śmiała to teza, biorąc pod uwagę, że Trump właśnie 10 mln z nich nazwał „terrorystami” i wrzucił do jednego worka z tzw. Państwem Islamskim.
Strażnicy, a właściwie Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej powstał w 1979 r., kilka miesięcy po obaleniu rządów szacha. Mohammad Reza Pahlavi w ostatnich latach panowania swoją pozycję oparł na armii.
Czytaj także: Czy Irańczycy odsuną ajatollahów od władzy?