Ta historia toczy się od siedmiu z górą lat, więc najpierw przedstawmy bohatera: 47-letni dziś Julian Assange jest informatykiem, programistą, po trosze też przedsiębiorcą, filmowcem i hakerem australijskim. W Australii studiował fizykę, matematykę, a także filozofię i psychologię. Był też specjalistą – kryptologiem – i wymyślał nowe sposoby ochrony prywatności osób, które narażały się władzom, podejmując szlachetną walkę w obronie wolności i praw człowieka. Assange tak przynajmniej twierdził, jeszcze zanim zaczął pro bono działać w portalu internetowym WikiLeaks. Utrzymywał nawet, że założył ten portal (leaks – po angielsku – przecieki).
Jeszcze przed 2010 r. WikiLeaks wywołał na świecie wstrząs dyplomatyczny, publikując miliony poufnych czy nawet tajnych dokumentów, głównie amerykańskich, dotyczących operacji USA w Iraku. Julian Assange był na świecie na ogół witany jako bohater, który dostrzega nierówne szanse obywatela w zderzeniu z władzą i postanawia je wyrównać, otwierając słabszemu przynajmniej dostęp do informacji. Jego działalność nie mogła się jednak podobać władzom USA, zwłaszcza po tym, jak WikiLeaks opublikowało dokumenty wykradzione przez Bradleya Manninga, amerykańskiego żołnierza (dziś kobietę, bo potem zmienił płeć), skazanego za szpiegostwo na 35 lat więzienia.
Czytaj także: Dlaczego WikiLeaks ujawnia wybiórczo?
Wiele lat w ambasadzie
W 2012 r. Assange, przebywający wtedy w Londynie, schronił się w ambasadzie Ekwadoru przed grożącym mu zatrzymaniem z powodu oskarżenia o gwałt.