Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Ile kosztuje Węgier

WĘGRY: Akcja prokreacja

Wskaźnik dzietności podnosi się na Węgrzech powoli, udało się ograniczyć emigrację, ale rząd oprócz zachęt finansowych – zwykle albo niskich, albo trudno dostępnych – nie oferuje rodzinom sprawnego państwa. Wskaźnik dzietności podnosi się na Węgrzech powoli, udało się ograniczyć emigrację, ale rząd oprócz zachęt finansowych – zwykle albo niskich, albo trudno dostępnych – nie oferuje rodzinom sprawnego państwa. J. Nemchinova / Getty Images
Viktor Orbán próbuje wydźwignąć swój kraj z demograficznej depresji, zasypując ją pieniędzmi. Sama metoda jest inna niż polska, ale rezultat – podobny. Czyli marny.
Pakiet wsparcia dla rodzin wpisuje się w ciąg – mniej lub bardziej desperackich – działań podejmowanych, aby zwiększyć produktywność w kraju.seregalsv/PantherMedia Pakiet wsparcia dla rodzin wpisuje się w ciąg – mniej lub bardziej desperackich – działań podejmowanych, aby zwiększyć produktywność w kraju.

Kiedy Viktor Orbán ogłaszał niedawno siedmiopunktowy pakiet wsparcia dla rodzin, Mónika Magyar z czteromiesięcznym Danim na kolanach liczyła na kalkulatorze, ile tym razem dostanie od państwa. Pakiet, zaprezentowany w czasie corocznej mowy o stanie państwa, zapowiada wprowadzenie szeregu bodźców finansowych, zachęcających węgierskie małżeństwa do decydowania się na kolejne dzieci.

Gdyby Mónika urodziła jeszcze troje, państwo zwolniłoby ją z podatku dochodowego i spłaty specjalnej pożyczki w wysokości 10 mln forintów (133 tys. zł). Dostałaby ulgi na zakup nowego lub używanego domu (kolejne 1015 mln forintów) oraz dużego samochodu (2,5 mln forintów). Rząd spłaciłby też 4 mln forintów z jej kredytu hipotecznego, gdyby taki posiadała. Mónika mogłaby też zostawiać dzieci u rodziców, którzy tym samym zdobyliby uprawnienia do świadczenia z tytułu opieki, albo w jednym z 21 tys. żłobków, które mają powstać w ciągu trzech lat.

Jednak Mónika nie chce mieć więcej dzieci. – Nie w tej chwili. Gdyby świadczenia otrzymywane w czasie ciąży i po rozwiązaniu były wyższe, a służba zdrowia stała na wyższym poziomie, to może tak – opowiada. – No i urlop ojcowski. Gábor, mój mąż, dostał pięć dni. Żartowaliśmy, że z drugą ciążą musielibyśmy pojechać do Norwegii, gdzie ojcom przysługuje obowiązkowe 15 tygodni wolnego.

W czasie ciąży Mónika przebywała na zwolnieniu lekarskim – otrzymywała wtedy niewielki procent swojej pensji. Na urlopie macierzyńskim dostaje świadczenie za opiekę nad dzieckiem w wysokości zbliżonej do miesięcznej pensji. Zachowa je, kiedy po 24 tygodniach zdecyduje się na powrót do pracy. Po porodzie doszedł także zasiłek rodzinny w wysokości 12,2 tys. forintów co miesiąc, a Gábor, informatyk, może skorzystać z ulgi podatkowej, która odpowiada 70 proc.

Polityka 16.2019 (3207) z dnia 16.04.2019; Świat; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Ile kosztuje Węgier"
Reklama