Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Co pokazuje mocno okrojony raport Muellera

Prezydent USA Donald Trump po upublicznieniu raportu specprokuratora Roberta Muellera Prezydent USA Donald Trump po upublicznieniu raportu specprokuratora Roberta Muellera Lucas Jackson / Forum
Dokument nie uniewinnia prezydenta USA – wprost przeciwnie, potwierdza doniesienia o licznych skandalach w ekipie Donalda Trumpa. Ale impeachmentu nie będzie.

Prawie 450 stron, dwie części – pierwsza poświęcona możliwej ewentualnej zmowie ludzi prowadzących kampanię wyborczej Trumpa z Kremlem (tzw. collusion), druga zabiegom prezydenta, aby ukrócić śledztwo w tej sprawie (obstruction of justice). Nie było entuzjazmu przed publikacją raportu i nie ma go po niej, bo było wiadomo, że dostępna będzie tylko wersja okrojona. Cenzura jest faktycznie daleko idąca. Demokraci w Kongresie będą walczyć o publikację całości, ale zabierze im to sporo czasu.

Czytaj także: Koniec śledztwa Muellera – ulga dla Trumpa

Jakie są najważniejsze wnioski raportu Muellera?

Przede wszystkim takie, że amerykańskie media nie zawiodły. Raport potwierdził większość ustaleń reporterów „New York Timesa” i „Washington Post”, w zasadzie każdą z tych nieprawdopodobnych historii z ostatnich dwóch lat, w tym spotkanie dzieci Trumpa w sprawie rosyjskich „adopcji” (czytaj: sankcji) w czerwcu 2016 r. Potwierdziły się też mniej znane rewelacje, jak np. spotkanie szefa kampanii Paula Manaforta ze swoim wieloletnim partnerem w interesach Konstantinem Kołymnikiem, który ma powiązania z rosyjskim wywiadem.

Raport nie stwierdził, że doszło do zmowy. Sugeruje jednak, że prezydent nie został postawiony w stan oskarżenia przede wszystkim dlatego, iż – zdaniem Muellera – nie można oskarżyć urzędującego prezydenta.

Reklama