Sztab prezydenta elekta i jego zwolennicy traktują postulat skrócenia kadencji parlamentu jako logiczną konsekwencję zwycięstwa. Wołodymyr Zełenski nie może w tej sprawie podjąć żadnej decyzji przed zaprzysiężeniem. Zgodnie z konstytucją powinno się to wydarzyć maksymalnie 30 dni po publikacji oficjalnego komunikatu Centralnej Komisji Wyborczej. 27 maja to ostatni dzień, kiedy nowy prezydent będzie mógł rozwiązać parlament (konstytucja zabrania rozwiązywania Rady Najwyższej na pół roku przed końcem kadencji). Komisja wyborcza już ogłosiła, że opublikuje komunikat 3 maja.
Dla Zełenskiego im szybciej, tym lepiej
Polityczny kalendarz nie sprzyja Zełenskiemu. Jeśli będzie czekał na wybory parlamentarne do października, straci ponad pół roku, najważniejszy czas po rozpoczęciu kadencji. Wie jednocześnie, że jego notowania będą raczej spadać, niż rosnąć. Zmniejszą się też szanse jego współpracowników na stworzenie silnej frakcji w nowym parlamencie. Ich zdaniem wybory powinny odbyć się w lipcu, a nowy rząd powstać najpóźniej we wrześniu.
W ukraińskim ustroju politycznym prezydent bez swojej frakcji w parlamencie – Radzie Najwyższej – może niewiele. Parlament akceptuje jego propozycje zmian kadrowych większością głosów. Tylko za jego zgodą głowa państwa może mianować kluczowych ministrów: obrony, szefa dyplomacji, prokuratora generalnego i szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Bez przyzwolenia Rady Zełenski nie będzie też w stanie zrealizować żadnego z istotnych punktów swojego programu. Prezydent elekt ma dziś w Radzie Najwyższej jednego deputowanego, który zgłosił się na ochotnika po pierwszej turze wyborów.