We wtorek w nocy Guaidó w towarzystwie innego lidera opozycji, Leopoldo Lopeza, pojawił się w stołecznej bazie lotniczej La Carlota i, otoczony ponad 40 popierającymi go żołnierzami, wezwał pozostałych członków sił zbrojnych do obalenia reżimu Maduro. Wydarzenia na ulicach Caracas i pozostałych wenezuelskich miast przybrały dramatyczny obrót.
Czytaj też: W Wenezueli zaczyna się przewrót
Opozycja górą w Caracas
W starciach rządowych lojalistów z protestującymi sympatykami opozycji rannych zostało już 109 osób. Wiadomo też o co najmniej jednej ofierze śmiertelnej – popierający obóz Guaidó 25-latek został zastrzelony przez stojące po stronie Maduro obywatelskie bojówki, tzw. Colectivos, w czasie protestu w stanie Aragua.
Największy chaos zapanował w stolicy Wenezueli, gdzie do konfrontacji lojalistów z opozycją doszło niemal we wszystkich dzielnicach. Zarówno Caracas, jak i pozostałe największe ośrodki miejskie zdają się być zdominowane przez przeciwników rządu. Wprawdzie Gwardia Narodowa i SEBIN, czyli reżimowa policja polityczna, gdzieniegdzie zachowują pozory utrzymywania tłumu w ryzach i wykonują swoje podstawowe zadania, ale ich kontrola nad sytuacją jest iluzoryczna. W okręgu stołecznym w ciągu ostatnich kilkunastu godzin aresztowano jedynie dwie osoby; liczba zatrzymań w innych dużych miastach jest podobnie niewielka.