Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dlaczego Indonezja przenosi swoją stolicę do innego miasta?

Dżakarta, Indonezja Dżakarta, Indonezja Gede Suhendra / Unsplash
Pomysł nie jest nowy, bo po raz pierwszy zaproponował go już w 1957 r. ówczesny dyktator Sukarno, choć ostatecznie nigdy nic z niego nie wyszło.

Rząd Indonezji chce przenieść stolicę z Dżakarty do innego, jeszcze niewybranego miasta, prawdopodobnie na innej wyspie niż Jawa. Mówi się o niewielkim mieście Palangka Raya na indonezyjskiej części Borneo, ok. półtorej godziny lotu od Dżakarty.

Przenosiny zapowiedział minister ds. planowania Bambang Brodjonegoro, powołując się na decyzję prezydenta Joko Widodo, znanego jako Jokowi. Szczegółów ani harmonogramu przenosin na razie nie ogłoszono. Pomysł nie jest nowy, bo po raz pierwszy zaproponował go już w 1957 r. ówczesny dyktator Sukarno, choć ostatecznie nigdy nic z niego nie wyszło.

Czytaj także: Indonezja karze śmiercią za przemyt narkotyków i... zaprasza turystów

Indonezja nie byłaby żadnym wyjątkiem ani w skali światowej – stolice do nowych, zaplanowanych miast przenosiły w końcu między innymi Brazylia czy Australia – ani nawet regionalnym, bo podobne decyzje podjęły już władze Malezji i Mjanmy. Chęć wyprowadzki z Dżakarty nie jest też szczególnie dziwna, bo to miasto pogrążone w gigantycznych korkach, smogu, dysfunkcjonalne urbanistycznie i wreszcie – tonące w oceanie.

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że ewentualne przenosiny byłyby po prostu ucieczką przed problemami, co jest łatwiejsze niż próba ich rozwiązania. W metropolii Dżakarty mieszka dziś prawie 30 milionów osób, w ciągu najbliższych 20 lat przybędzie kolejne 10 milionów i większość z nich nie może uciec przed fatalną jakością życia oraz coraz poważniejszymi zagrożeniami katastrofalnymi powodziami.

Korki, smog, powodzie i chaos

Wyliczenie problemów Dżakarty nie jest trudne. Indonezyjska stolica, założona jako nowoczesne miasto przez holenderskich kolonialistów (jako Batawia), choć o historii sięgającej IV wieku, przoduje w rankingach wszystkich urbanistycznych bolączek. Miasto po prostu nie jest w stanie obsłużyć 30 milionów mieszkańców, z czego ok. 3,5 mln codziennie dojeżdża samochodami z odległych o kilkanaście kilometrów przedmieść, w większości pozbawionych sensownego transportu publicznego.

Według rankingu firmy TomTom, tworzonego na podstawie danych o ruchu z nawigacji satelitarnej, Dżakarta jest trzecim najbardziej zakorkowanym miastem świata (po Mexico City i Bangkoku). Według raportu INRIX za 2017 r. (edycja z 2018 r. nie obejmowała Azji) indonezyjska stolica zajęła 12. miejsce. Każdego dnia każdy mieszkaniec przeciętnie spędza tam w korkach 63 minuty, choć osoby dojeżdżające z obrzeży aglomeracji mogą tracić nawet cztery godziny w korkach. W języku bahasa jest nawet słowo „macet”, określające sznur samochodów stojący bez ruchu.

Zamiast samochodu lepiej wybrać spacer

Sieć transportu publicznego nie zaspokaja nawet podstawowych potrzeb aglomeracji. Pół linii metra, kilka linii podmiejskiej kolei, osobna linia do jednego z lotnisk, lekka kolej miejska w budowie i działające dość dobrze, choć jedynie w centrum autobusy BRT (jeżdżące po wydzielonych pasach) docierają jedynie do niewielu miejsc, skazując mieszkańców na improwizację, skutery, chodzenie na piechotę lub marnowanie godzin w samochodzie.

To wszystko przekłada się na smog. Według rankingu Greenpeace i AirVisual IQ z marca tego roku, Dżakarta ma średniorocznie najgorszą jakość powietrza w regionie. Nawet 70 proc. zanieczyszczeń jest tworzonych przez transport. Autorzy raportu wprost powiedzieli, że problemem Dżakarty jest to, że miasto wyczerpało swoją przepustowość pod względem liczby ludności.

A poza problemami związanymi z powietrzem i drogami, jest jeszcze morze. Dżakarta, zbudowana na bagnistym terenie bez odpowiedniego planowania i rozrastająca się w sposób zupełnie niekontrolowany, to najszybciej tonące miasto na świecie. Tropikalny klimat, 13 rzek i zabetonowane ulice pozbawione jakiejkolwiek infrastruktury odwadniającej powodują, że nadmorskie obszary Dżakarty zapadają się nawet o 25 cm rocznie. Dla porównania, Wenecja tonie o 2 mm rocznie. Poza ryzykiem coraz częstszych powodzi (które w slumsach przeradzają się już w stałą warstwę wody na ziemi) rodzi to też olbrzymie problemy z dostępem do czystej wody czy kanalizacji. Naukowcy szacują, że do 2050 r. nawet 95 proc. terenu dzisiejszej Dżakarty może znaleźć się pod wodą. W planach jest budowa olbrzymiego systemu zapór za 40 mld dolarów, ale na razie nikt nie wie, czy i kiedy uda się go zrealizować.

Rząd ucieka

Takie miasto nie może być efektywnym miejscem pracy i w zasadzie nie ma w tym nic dziwnego, że rząd rozważa ucieczkę. To bardzo podobna sytuacja do nieodległej Mjanmy, gdzie władza wyprowadziła się z największego miasta Rangunu, metropolii położonej w delcie Irawadi, do zbudowanej od zera stolicy Naypyidaw, wielkiego i przeraźliwie pustego miasta w środku kraju, gdzie poza urzędami nie ma nic. Rangun też jest dysfunkcjonalny i pogrąża się w ekologicznym kryzysie spowodowanym przeludnieniem i brakiem planowania.

Czytaj także: Dżakarta przenosi się na Borneo. Będzie katastrofa?

Jednak eksperci zwracają uwagę, że to najprostsze, ale i najgorsze wyjście. Sytuacja Dżakarty nie różni się wiele np. od Tokio w latach 60. ubiegłego wieku. Japoński rząd postanowił jednak miasto naprawić, zamiast go porzucać.

Eksperci zwracają też uwagę, że jeśli stolica miałaby faktycznie przenieść się do Palangka Raya, to byłoby to wpadnięcie z deszczu pod rynnę. Indonezyjska część Borneo już teraz zmaga się z potężnymi problemami środowiskowymi, od smogu poprzez zatrute wody i wycinkę drzew, spowodowanymi rabunkową eksploatacją zasobów naturalnych. Relokacja dziesiątek tysięcy urzędników do niewielkiego miasta, które trzeba by było rozbudowa, jeszcze bardziej osłabiło ekosystem wyspy.

Obrońcy planu zwracają uwagę, że w Indonezji od zawsze tli się niechęć do ok. 140 mln mieszkańców wyspy Jawa, których zwykło uważać się za dominujących w życiu społecznym i ekonomicznym kraju. Przenosiny stolicy poza tę wyspę mogłyby wyrównać nierówności i przyspieszyć rozwój Kalimantanu, czyli indonezyjskiej części Borneo. Jednak wydaje się, że te ewentualne korzyści w najmniejszym stopniu nie zrównoważyłyby ekologicznego i społecznego chaosu.

Większość Indonezyjczyków cytowanych przez światowe media zachowuje jednak spokój i spodziewa się, że z przenosin i tak nie wyjdzie. W końcu plan pojawia się od 60 lat i na razie nie opuścił fazy zapowiedzi.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną