Świat

Wolni! Laureaci Pulitzera wyszli z więzienia

Dziennikarze Wa Lone i Kyaw Soe Oo wyszli z więzienia. Dziennikarze Wa Lone i Kyaw Soe Oo wyszli z więzienia. Ann Wang/Reuters / Forum
Tym razem się udało. Dwóch dziennikarzy agencji Reutera wyszło na wolność. Birmańczycy Wa Lone i Kyaw Soe Oo stracili 511 dni swej wolności osobistej i zawodowej. Radość.

Reporterzy w ogóle nie powinni siedzieć, a sprawa prześladowań społeczności Rohingya, którą się zajęli i za którą poszli siedzieć, powinna być podjęta przez władze Mjanmy od razu, gdy wybuchła i gdy dziennikarze zaczęli ją relacjonować. Zamiast sadzać „sygnalistów” do więzienia i fabrykować materiał pseudodowodowy przeciw nim, powinny próbować rozwiązać kryzys pokojowo i we współpracy międzynarodowej.

Kampania na rzecz uwolnienia dziennikarzy

Formalnie zostali zwolnieni na mocy amnestii podpisanej przez szefa państwa, ale w istocie pomogła im walnie międzynarodowa kampania wielu organizacji dziennikarskich i innych zajmujących się obroną praw człowieka, w tym więźniów politycznych. Pomogły też apele znanych osób, w tym szefa ONZ António Guterresa i dyplomatów zachodnich.

Są sygnały, że tym razem także pani Aung San Suu Kyi zachowała się przyzwoicie i poparła ułaskawienie dwóch dzielnych dziennikarzy, którzy robili swoje, a nie spiskowali przeciwko interesom Mjamny. Nacjonalistom to trudno zrozumieć, ale tym razem zrobili krok w tył, prawdopodobnie z tych samych nacjonalistycznych powodów: aby uwięzienie zeszło z agendy mediów światowych.

Drastyczna sprawa prześladowań i czystki etnicznej na muzułmanach ze społeczności Rohingya faktycznie nie przynosi chwały Birmie. Tym bardziej nie przynosi jej śledztwo, za które dziennikarze Reutera zapłacili wyrokiem siedmiu lat więzienia. Chodzi o pozaprawną egzekucję dziesięciu mężczyzn i chłopców Rohingya w ramach oficjalnie antyterrorystycznej operacji birmańskich sił bezpieczeństwa.

Czytaj także: Aung San Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, powinna tę nagrodę stracić

Sprawa godzi w wizerunek buddyzmu

Nie przynosi również chwały udział w prześladowaniach tej mniejszości mnichów buddyjskich. Oczywiście nie może być mowy o zbiorowej odpowiedzialności kleru, ale sprawa położyła się cieniem na wizerunku buddyzmu w Mjanmie.

Ciekawe, że dziennikarz Kyaw Soe Oo sam pochodzi z rodziny buddyjskiej, a jednak ani jego religia, ani etniczne pochodzenie nie popchnęły go w stronę rodaków popierających politykę władz.

Dwaj dziennikarze Reutera stali się twarzami walki o wolność słowa, ale wielu innych, np. w Turcji, nadal siedzi w więzieniu za tę samą walkę. Ciesząc się z wyjścia na wolność tych dwóch, pamiętajmy o innych.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną