Donald Trump przedstawił od dawna anonsowany plan reformy amerykańskiego systemu imigracyjnego. W części dotyczącej imigracji nielegalnej zawiera on znane już zapowiedzi uszczelnienia granic, nasilenia deportacji i ograniczenia możliwości uzyskania azylu w USA. Ciekawsze, bo nowe, są propozycje zmian modelu imigracji legalnej. Plan nie ma obecnie szans na realizację, ponieważ demokraci natychmiast go odrzucili, a w Kongresie kontrolują agendę obrad. Sporo jednak ryzykują, bo wiele pomysłów prezydenta jest popularnych i może zyskać poparcie politycznego centrum Ameryki.
W jaki sposób Trump chce reformować imigrację
Plan Trumpa przewiduje przełomową zmianę kryteriów przyznawania wiz imigracyjnych. Dziś przeważająca większość obcokrajowców (ok. 60 proc.) wpuszczana jest na stałe do USA na zasadzie łączenia rodzin, a tylko kilkanaście procent z racji wykształcenia lub kwalifikacji zawodowych, ale prezydent chce odwrócić te proporcje, tak aby preferowanym kryterium przyjęć były „zasługi” (merit) albo raczej potencjalna wartość cudzoziemca dla amerykańskiej gospodarki.
Podobny system obowiązuje np. w Kanadzie, kraju tradycyjnie otwartym na imigrantów – argumentował Trump – a tymczasem praktykowana w USA chain immigration, migracja „łańcuchowa”, prowadzi do tego, że kraj zalewany jest masami biedaków, bez studiów czy kwalifikacji, którzy przybywają tylko dzięki temu, że są spokrewnieni, często całkiem luźno, z już osiadłymi tam swoimi ziomkami. Trump nie dodał, że ma oczywiście na myśli Latynosów, których nie ceni.