Nożownik zaatakował w Kawasaki, 300 m od stacji kolejowej, gdzie wysiadają dzieci chodzące do pobliskiej szkoły. Zginęła 11-latka i 39-letni ojciec jednej z uczennic, a 17 innych dziewczynek jest rannych. Większość uczęszczała do pierwszej klasy. Ranna jest też jedna dorosła kobieta. O motywach sprawcy tymczasem nie wiadomo nic. Ugodził się nożem i zmarł tuż po zatrzymaniu.
Zastępca dyrektora szkoły czekał, podobnie jak każdego dnia, niedaleko stacji, żeby pomóc dzieciom przesiąść się z pociągu do sześciu prywatnych autobusów, które dalej przewoziły je do szkoły. Dzieci stały w kolejce do pojazdów. Sprawca zaatakował te z końca, miał przy sobie dwa noże i krzyczał po japońsku: „zamierzam cię zabić!”.
Japonia to nie Ameryka
Okolica, w której to się zdarzyło, jest bardzo spokojna. Mieszkańcy twierdzą, że nigdy nie słyszeli o podobnym przestępstwie. Masowe strzelaniny, do których dochodzi w Stanach Zjednoczonych, w Japonii zdarzają się niezwykle rzadko (głównie ze względu na surowe przepisy dotyczące broni palnej). Dzieci w Kawasaki, ale i w całej Japonii zazwyczaj dojeżdżają do szkoły same. Transport dociera punktualnie, jest dobrze zorganizowany i bezpieczny.
Brutalne zbrodnie czy masowe zabójstwa też nie zdarzają się często. Najbardziej utkwił w pamięci przypadek z 2016 r., kiedy nieopodal Tokio uzbrojony mężczyzna wtargnął do ośrodka dla niepełnosprawnych i zabił 19 śpiących pacjentów. W 2010 r. kilkanaście osób zginęło dźgniętych w komunikacji miejskiej. Biorąc pod uwagę statystyki, Japonia jawi się jako kraj niemal wolny od tego typu sytuacji. Wskaźnik zabójstw, według OECD, wynosi 0,2 (dla porównania: w USA mocno przekracza 5).
Czytaj także: Japończycy znaleźli sposób na zatrudnienie ciężko sparaliżowanych
Niska przestępczość w Japonii
Według badań OECD 73 proc. Japończyków czuje się bezpiecznie, gdy przechadza się samotnie w nocy. Pobicia, napady i kradzieże zdarzają się rzadko. Nikogo też nie dziwi widok dzieci, które wędrują z tornistrami na plecach, przesiadają się z jednego środka transportu do drugiego i samodzielnie docierają do szkół. To raczej nauka samodzielności w społeczeństwie, które sobie ufa i jest wychowywane w poczuciu przynależności do grupy.
Niski wskaźnik przestępczości można pewnie tłumaczyć surowym prawodawstwem: zniesionym w 1965 r. prawem do posiadania broni i wysokimi karami za łamanie tych przepisów. Ale ważne są też względy społeczne, działanie na rzecz wspólnoty i wspólnego dobra. Na to wspólne dobro składa się też przestrzeganie prawa czy ogólnie przyjętych zasad.
Osoby, które nie przestrzegają reguł, są wyrzutkami, stygmatyzowanymi i odrzucanymi przez społeczeństwo. Dlatego Japonia teraz nie rozumie, co się stało. Dyrektor szkoły, do której chodziły ofiary nożownika, jeszcze tego samego dnia zwołał zebranie, żeby porozmawiać o nowych procedurach bezpieczeństwa. Japończycy chcą zachować Japonię taką, jaką znają.