Świat

Sarah Sanders – rzeczniczka, której nie było

Sarah Sanders żegna się z posadą rzeczniczki Donalda Trumpa. Sarah Sanders żegna się z posadą rzeczniczki Donalda Trumpa. Kevin Lamarque/REUTERS / Forum
Donald Trump sam jest swoim „rzecznikiem”, bombardując przestrzeń publiczną niezliczonymi tweetami i udzielając się codziennie, najczęściej w drodze z Białego Domu do helikoptera, kiedy to odpowiada na pytania dziennikarzy dłużej niż jakikolwiek jego poprzednik.

Ze stanowiska rzecznika prasowego Białego Domu odchodzi Sarah Sanders, trzecia w historii USA kobieta w tej roli. Nie jest całkiem jasne, dlaczego. Wytłumaczenie, że „chce spędzać więcej czasu z rodziną”, to standardowy tekst zwalnianych lub z własnej woli rezygnujących wyższych urzędników rządu, choć brzmiący o tyle sensownie, że Sarah wychowuje troje dzieci. Niewykluczone, że miała po prostu dość pełnionej ponad trzy lata funkcji, niegdyś bardzo ważnej w administracji, ale za Trumpa sprowadzonej do czystej fasady, instytucji zupełnie zbędnej. Czego wyrazem był fakt, że konferencje prasowe rzecznika prezydenta, kiedyś codzienne, za kadencji Sanders zdarzały się coraz rzadziej, a od marca tego roku w ogóle przestały się odbywać. Korespondenci obsługujący Biały Dom musieli zaczepiać rzeczniczkę i zadawać jej pytania, kiedy tylko się dało.

Czytaj także: Rewelacje Boba Woodwarda. Opisał sekrety Białego Domu

Trump kontra media

Działo się tak, ponieważ Trump sam jest swoim „rzecznikiem”, bombardując przestrzeń publiczną niezliczonymi tweetami i udzielając się dziennikarzom codziennie, najczęściej w drodze z Białego Domu do helikoptera, kiedy to odpowiada na ich pytania dłużej niż jakikolwiek jego poprzednik. Tak właśnie jest – prezydent nazywający media „wrogiem ludu” i obrażający ich najbardziej natarczywych przedstawicieli zarazem strasznie lubi z nimi rozmawiać.

Reklama