20 czerwca niemal pewnym kandydatem na lidera konserwatystów jest Boris Johnson. Wygrał w głosowaniu w pierwszym etapie wyboru następcy Theresy May (zebrał 160 głosów, 51 proc.), drugi był Jeremy Hunt (77 głosów, 25 proc.), trzeci Michael Gove (75 głosów, 24 proc.).
Boris Johnson byłby barwnym premierem
Johnson jest celebrytą, dowcipnym oryginałem, ale nie budzi zaufania i nie kojarzy się z takimi wartościami jak honor, prawdomówność i powaga. A są one ważne dla starszych, białych i zamożnych brytyjskich dżentelmenów, stanowiących gros wyborców, którzy w końcówce czerwca i w lipcu wybiorą lidera partii. Jego nazwisko zostanie ogłoszone 22 lipca, a od sierpnia będzie kolejnym premierem kraju.
Znany z dowcipnych, choć skrajnie kontrowersyjnych wypowiedzi Johnson jest ekscentrykiem, ale brytyjska klasa średnia uwielbia oryginałów. Skoro musimy znosić polityków, zdając sobie sprawę, że nas oszukują, to niechże przynajmniej będą barwni!
Czytaj także: Król Boris. Czy Johnson zastąpi May?
Johnson brexitu się nie boi
Johnson umie przemawiać jak żaden inny brytyjski polityk. Często przegina. Kiedy przekonywano, że brexit uderzy w gospodarkę, stwierdził półprywatnie: „pieprzyć gospodarkę” (użył słowa fuck). Nie mogą mu tego zapomnieć co bardziej inteligentni Brytyjczycy, dla których jest jasne, że brexit, a zwłaszcza brexit bez umowy, to gra w ruletkę z dziesiątkami tysięcy miejsc pracy na Wyspach.