Japonia, po 31 latach przerwy, wznawia komercyjne połowy wielorybów. Wcześniej wycofała się z międzynarodowego porozumienia chroniącego te zwierzęta. Regres w wysiłkach zmierzających do ratowania morskiej różnorodności biologicznej jest oczywisty, ale obecny obrót rzeczy ma pewne plusy.
Japończycy godzą się na połowy wielorybów
Po pierwsze, Japończycy przestają kombinować. Do tej pory i tak zabijali walenie – setkami rocznie. Proceder kamuflowali badaniami naukowymi, a mięso i tak trafiało na restauracyjne stoły. Co więcej, kutry różnych rozmiarów pracowały na wodach międzynarodowych, łowiąc także w rejonach polarnych, wzbudzając sprzeciw szeregu państw, zwłaszcza Australii. W 2014 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że japońscy wielorybnicy nie mają czego szukać u wybrzeży Antarktydy, bo badania to lipa. Zdecydowane akcje podejmowały też środowiskowe organizacje pozarządowe. Najbardziej znana z nich, Sea Sheapard, nie bała się akcji bezpośredniego sabotażu na morzu – używając własnych statków, m.in. ścigała i taranowała japońskie kutry.
Aktywiści Sea Sheapard nie zamierzają ustępować, ale od 1 lipca japońscy wielorybnicy będą łowić w swojej strefie ekonomicznej, do 320 km od brzegu, z potencjalną ochroną własnej marynarki i straży przybrzeżnej. Obowiązuje tam prawo wolnego przepływu dla postronnych statków, więc jednostki Sea Sheapard mogłyby pływać. Ale przykład Rosji i przeprowadzony kilka lat temu przez jej straż przybrzeżną abordaż na statek Greenpeace (jego załoga protestowała przeciw wydobyciu ropy naftowej w rosyjskiej strefie ekonomicznej) pokazuje, że w praktyce, w zderzeniu z siłą i determinacją, różnie z prawem morza bywa.
Czytaj także: Greenpeace przeszkodził Japończykom w połowach wielorybów na Antarktydzie
Dlaczego Japończycy polują na wieloryby?
Plus i w tym, że po wycofaniu się Japończyków bliżej domu Międzynarodowa Komisja Wielorybnictwa przestanie tracić czas na monitorowanie konfliktów o wieloryby na sporej części Pacyfiku i będzie mogła koncentrować się na działaniach ochroniarskich. W planach japońskich wielorybników na ten rok jest połów 227 płetwali karłowatych, Bryde’a i czerniakowych, w sumie o ponad sto waleni mniej, niż zakładał plan na zeszły rok dla okolic Antarktydy, jeszcze w ramach lewych badań naukowych.
Japoński rząd, pod obecnym kierownictwem z nacjonalistycznym nerwem, powołuje się na względy kulturowe i długą tradycję. Z tych samych powodów walenie padają ofiarami m.in. społeczeństw z Europy Północnej, w tym Norwegów i Islandczyków, którzy zresztą eksportują produkty z wielorybów do Japonii. I tak się składa, że może z wyjątkiem Rosji wieloryby – zazwyczaj w majestacie prawa szanującego dziedzictwo kulturowe nadmorskiej ludności – zabijane są głównie przez obywateli państw ponadprzeciętnie zamożnych. Przy czym ich mieszkańcy z powodzeniem wyżyliby bez tego mięsa.
Zresztą od lat cieszy się ono coraz mniejszym zainteresowaniem, co pod znakiem zapytania stawia przyszłość wielorybnictwa w pierwszym świecie. W 1965 r. Japończycy zjedli 203 tys. ton mięsa z wielorybów, a w 2015 r. – ok. 4 tys. Branże związane z łowieniem, przerobem i dostarczaniem produktów z waleni są więc niszą i tak pewnie zostanie. Między innymi Norwegowie zmagają się z nadwyżką mięsa, które przeznaczane jest na paszę dla zwierząt futerkowych albo karmę dla psów.
Czytaj także: Wieloryb różnie traktowany
Japończycy nie potrafią rozstać się z plastikiem
Naukowcy nie potrafią jednoznacznie określić, jak japońskie połowy wpłyną na populację waleni w Pacyfiku. Ich wielkość nie jest dobrze rozpoznana, ale wiadomo, że nie zdołały odbudować się po rzezi, którą zgotowaliśmy im na wszystkich oceanach w XIX i XX w. Przybywa natomiast dowodów na to, że wieloryby odgrywają ważniejszą rolę w środowisku morskim, niż sądzono. Nazywa się je inżynierami mórz – m.in. transportują ogromne ilości środków odżywczych z okolic dna do warstw bliżej powierzchni wody.
Japonia jest państwem demokratycznym i ma taki rząd, na jaki Japończycy zagłosują. Z tym że japońskie podejście do diety zakłada z reguły obecność kawałka mięsa lub ryby między pałeczkami. Ostrożne podejście do wegetarianizmu na korzyść wielorybów raczej nie przemawia. Z drugiej strony także obecny rząd, jak wiele innych na świecie, przerażony jest poziomem zanieczyszczenia mórz plastikiem. Nawet tak uporządkowany kraj jak Japonia w dużym stopniu się do tego skażenia przyczynia, bo Japończycy nie potrafią się z plastikiem rozstać, lubią pakować w plastik – często i na bogato. Kto wie, może to właśnie w zwiększonej wrażliwości na kondycję mórz upatrywać można jakiejś szansy dla wielorybów przepływających przez wody japońskiej strefy ekonomicznej.
Czytaj także: Ocean Cleanup rozprawi się z Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci