Mieszkańcy norweskiej wyspy Sommarøya, leżącej 300 km za kołem polarnym w pobliżu Tromsø, postanowili ogłosić się strefą wolną od czasu. Wysłali w tej sprawie wniosek do parlamentu. Na wyspie słońce nie zachodzi w lecie od 18 maja do 28 lipca. Nawet jeśli norweski Storting podjąłby taką decyzję, byłaby to tylko formalność. Od dawna bowiem nikt tam nie żyje według zegarka. Ani w lecie, ani w zimie podczas równie długiej polarnej nocy. Chcesz kosić trawę o drugiej w „nocy”, nikt się temu nie będzie dziwił.
Wyspiarze i turyści zostawiają już teraz zegarki na poręczach kładek łączących części wyspy, podobnie jak robią to szczęśliwi nowożeńcy zawieszający na poręczach kłódki. Czym jest zresztą czas? Profesor Truls Egil Wyller z Norweskiego Uniwersytetu Naukowo-Technicznego w Tromsø przypomniał, że większość społeczeństw i kultur żyła bez czasu regulowanego zegarem. Dawniej pracowało się tak długo, jak to było konieczne, jadło się, kiedy doskwierał głód, i szło do łóżka sennym. Być może kilkusetosobowa społeczność Sommarøyi będzie pionierem w powrocie do przeszłości. Złośliwi twierdzą, że jest to jedynie sprytny zabieg piarowski mający ściągnąć więcej turystów na północ Norwegii. Ci, którzy dadzą się na to „nabrać”, nie będą jednak żałowali. Sommarøya i inne okoliczne wysepki są pięknie położone na atlantyckim wybrzeżu, z plażami konkurującymi z Riwierą. Ciepły Prąd Zatokowy podgrzewa arktyczne wody pełne ryb. Można zapomnieć o czasie.