Bezpłatne stołówki na przedmieściach Buenos Aires przeżywają oblężenie. Jedna z nich obsługiwała jeszcze niedawno 20 biednych dzieci, których rodziców nie stać na zapewnienie solidnego obiadu. Teraz musi nakarmić ponad 130 osób: dzieci, dorosłych – zwykle bezrobotnych, emerytów. Ci, których stołówki nie są w stanie obsłużyć, zapisują się na listy oczekujących. Najbiedniejszych nie stać na jedzenie, które z powodu wybuchu inflacji i bezrobocia drożeje z dnia na dzień. Sytuacja stała się tak dramatyczna, że miesiąc temu kongres – głosami rządzących neoliberałów i peronistowskiej opozycji (propagatorki egalitarnej polityki) – uchwalił stan pogotowia żywnościowego.