Na wieży zamkowej w pobliżu szwabskiego Hechingen powiewa pasiasta flaga z czarnym orłem. To znak, że na miejscu jest 43-letni Georg Friedrich Prinz von Preussen – głowa rodziny Hohenzollernów. Wpływowa dynastia wydała dziewięciu królów pruskich, w tym trzech cesarzy zjednoczonych Niemiec.
Monarchia upadła przed ponad wiekiem, tytuły szlacheckie od dawna nie obowiązują. Jeśli dziś podwładni zwracają się do potomka dawnych władców „Wasza Królewska Wysokość”, to tylko przez grzeczność i szacunek. Von Preussen deklaruje, że republika to idealne rozwiązanie, nie marzą mu się ani tron, ani urząd polityczny. Ale są jeszcze interesy rodziny, które on reprezentuje.
Majątek Hohenzollernów
Jest rok 1913. Niemcy są mocarstwem i potęgą gospodarczą – z granicami rozciągającymi się od Szwajcarii po nadbałtycką Kłajpedę. Dobrze powodzi się także panującej rodzinie cesarskiej. Na liście najbogatszych Niemców Hohenzollernowie – jak wyliczy wiele lat później „Manager Magazin” – zajmują wówczas ósme miejsce. Ich majątek obejmuje m.in. ponad 100 nieruchomości z cennym inwentarzem i jest szacowany na 205,5 mln marek, co dziś dawałoby ok. 1 mld euro.
Wojna światowa, która wybucha rok później, ma być krótka i zwycięska dla Niemiec. Trwa jednak ponad cztery lata i kończy się klęską. W listopadzie 1918 r. cesarz Wilhelm II zostaje zmuszony do abdykacji. Schronienie znajduje w Holandii, dokąd wywozi w kilkudziesięciu wagonach drogocenne meble, dzieła sztuki i ubrania.
W nowych Niemczech – Republice Weimarskiej – lewica chce wywłaszczyć bez odszkodowania Hohenzollernów i mniejsze rody książęce. W czerwcu 1926 r. pomysł popiera w referendum 14,5 mln głosujących, ale niska frekwencja przesądza o fiasku przedsięwzięcia.