Zabrzmi to przewrotnie, ale w sprawie historii mamy w Polsce umiarkowaną zgodę. Wystarczy spojrzeć na sąsiadów. Nie spieramy się, czy jesteśmy częścią narodu rosyjskiego lub niemieckiego. Bądź czy nasza historia nie trwa przypadkiem kilkukrotnie dłużej niż trwa (chyba że jesteśmy turbosłowianami). W polskich podręcznikach nawet po upadku PRL w sposób zasadniczy zmieniło się niewiele: głównie opowieść o Rosji i katolicyzmie.
Tymczasem w okolicy takich kłótni jest co niemiara. Mołdawianie spierają się, czy stanowią oddzielny naród, czy też są częścią narodu rumuńskiego.