Donald i zielone ludziki
Fukuyama o Chinach, Rosji i o tym, dlaczego Ameryka nie obroni naszej demokracji
SŁAWOMIR SIERAKOWSKI: – Trudno nie zacząć od pytania o reelekcję Donalda Trumpa. To najważniejszy sojusznik Polski.
FRANCIS FUKUYAMA: – Już mi się wydawało, że Trump nie ma szans, gdy nagle pojawił się pomysł impeachmentu. To może Trumpa postawić w roli ofiary, co on z pewnością wykorzysta.
Stan gospodarki i wykreowanie zewnętrznych wrogów w postaci Chin i Unii Europejskiej też mu chyba pomogą?
Faktycznie, gospodarka rośnie, bezrobocie spada, to pomaga urzędującemu prezydentowi w reelekcji. Problem Trumpa polega na tym, że po zwycięstwie w wyborach ani razu nie udało mu się przekroczyć 40–45 proc. popularności. Zawsze miał ponad połowę Amerykanów przeciwko sobie. Pod tym względem przewyższa nawet Busha. To jest niestandardowy polityk. Nie wykonał dotąd żadnego kroku, żeby przyciągnąć do siebie umiarkowanych wyborców. Eskaluje konflikt rasowy, tropi „nieprawdziwych Amerykanów”, używa jątrzącego języka – mówi wyłącznie do tych, których i tak ma po swojej stronie. Dziwna strategia.
To taka legitymizacja przez kontrowersję. Populista składa przed ludem dowód na autentyczność, gdy drażni elity, liberalne media, zagraniczną opinię publiczną albo wywołuje skandal. Tak demonstruje antyelitarność. Choć więc jego zachowanie oceniane jest krytycznie, i tak przyciąga wyborców.
I dlatego tak ważne są kwestie tożsamościowe. Gdy rozmawia się z wyborcami Trumpa, można usłyszeć, że to jedyny polityk, który się z nimi identyfikuje, nie czuje się lepszy. Jest też inna kategoria wyborców, którą przyciągnęła jego polityka cięć podatkowych albo powoływania konserwatywnych sędziów do Sądu Najwyższego. Inny problem to brak silnej opozycji. Joe Biden pogrążył się aferą na Ukrainie.