„Jeśli ktoś dzisiaj martwi się, że jutro będziemy mieć wspólny parlament, to uspokajam – na ten temat nie prowadzi się nawet rozmów. Jeśli ktoś martwi się, że jutro będziemy mieć jakiegoś innego prezydenta niż Łukaszenkę, to też nie ma powodu do obaw” – tymi słowami zwrócił się 5 grudnia Aleksander Łukaszenko do deputowanych, podkreślając, że kraj pozostanie niezależny i nie połączy się z żadnym innym.
„Pamiętajcie, nie jestem młokosem, który zajmuje urząd prezydenta od trzech czy pięciu lat. Nie przekreślę wszystkiego, na co wspólnie pracowaliśmy, i nie złożę naszego kraju do trumny” – zapewniał. W tym samym czasie prokremlowskie media informowały: „90 proc. Białorusinów popiera wzmocnienie partnerstwa z Rosją”.
Unia Białorusi i Rosji, ale tylko w teorii
20 lat temu Białoruś i Rosja podpisały umowę o utworzeniu państwa związkowego, czyli w teorii ze wspólną konstytucją, parlamentem, walutą, sądownictwem, systemem obrony, jednolitą polityką zagraniczną i gospodarczą. W praktyce przez te wszystkie lata pełniło ono jedynie funkcję dekoracyjną, a jakikolwiek formalny związek państw obywatele odczuwali tylko podczas swobodnego przekraczania granicy i w czasie długoterminowej migracji. Białorusini i Rosjanie mogą w obu krajach podjąć pracę na równych prawach (oraz liczyć na zasiłki).
Do pomysłu większej integracji wracano w międzyczasie zaledwie kilka razy. Wznowienie takich rozmów zapowiedział dopiero premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. W efekcie pod koniec grudnia 2018 r. utworzono specjalną grupę roboczą, która 19 listopada 2019 r. przedstawiła efekty prac. Premier Białorusi Siarhiej Rumas po spotkaniu z Miedwiediewem potwierdził, że udało się uzgodnić 21 z 31 punktów integracji.
Białoruskie władze milczą o warunkach integracji
Dokumenty, które Putin i Łukaszenka być może podpiszą w najbliższą niedzielę, są przygotowywane od kilku miesięcy. W atmosferze tajemnicy, dodajmy. Białorusini wciąż nie zostali przez władze poinformowani, na czym ma polegać zacieśnienie stosunków między Moskwą a Mińskiem. Treść umowy zostanie ujawniona dopiero po jej zawarciu. „Staniemy się kolejną rosyjską gubernią” – twierdzą przedstawiciele białoruskiej opozycji, nawołując do protestu.
Trudno się dziwić. Z oficjalnych informacji Kremla wynika, że integracja ma dotyczyć sfery gospodarczej i ekonomicznej, ale „przecieki” sugerują, że to tylko pierwszy krok na drodze ku wspólnemu parlamentowi i przejęciu władzy. Nie wiadomo, ile procent Białorusinów rzeczywiście opowiada się za integracją z Rosją. Niezależne sondaże mówią, że ok. 8.
Rosja i Białoruś, państwo związkowe
Jeśli 8 grudnia Białoruś i Rosja podpiszą dokumenty o integracji w państwie związkowym, połączy je kodeks podatkowy i cywilny, system przetargów, prawo gospodarcze i rejestry sądowe. W kolejnych latach kraje mają wypracować wspólną politykę celną i energetyczną, a obowiązujący dziś roaming zostanie zlikwidowany. Zdaniem ekonomistów z obu państw podpisanie tych zobowiązań będzie jednoznaczne z przejęciem przez Kreml kontroli nad polityką gospodarczą sąsiada i rozpoczęciem procesu „wchłaniania” przez Rosję znacznie mniejszej i słabszej Białorusi.
Idea stworzenia państwa związkowego jest niewątpliwie na rękę Putinowi, sprawującemu ostatnią legalną kadencję. Konfederacja państw byłaby idealnym rozwiązaniem problemu związanego z tranzytem władzy, znanego w Rosji jako „problem 2024”. W tym roku, zgodnie z konstytucją, Putin będzie musiał opuścić fotel prezydenta. Model „białoruski”, opierający się na integracji dwóch państw z jedną konstytucją, umożliwiłby mu dalsze sprawowanie rządów. On sam podkreślałby, że realizuje postanowienia pierwszego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna, który 20 lat temu podpisał umowę o państwie związkowym.
Dwa pozostałe scenariusze brane pod uwagę przez rosyjskich politologów, czyli „chiński” i „kazachski”, zakładają konieczność wprowadzenia poważnych zmian do konstytucji, a tego Kreml z pewnością będzie chciał uniknąć.