Fińska polityka znów zaskakuje. Przynajmniej tych, którzy przyzwyczaili się, że kierownicze stanowiska w sferze spraw publicznych zajmować powinni jedynie mężczyźni, najlepiej z generacji 50 lub 60+. Wariant biegunowo odmienny przetestuje teraz piątka pań. Stoją na czele ugrupowań tworzących centrolewicową koalicję rządową, cztery z nich nie obchodziły jeszcze 35. urodzin. Są lub za chwilę będą ministrami finansów, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i edukacji, a jedna właśnie została premierką czy – jak kto woli – premierem.
Najmłodsza premierka świata
O Sannie Marin zrobiło się głośno z racji jej wieku (mając 34 lata, staje się najmłodszą szefową rządu i w historii kraju, i obecnie na świecie), ze względu na płeć (aktualnie rządom szefuje kilkanaście przywódczyń) oraz dlatego, że została wychowana przez matkę i jej partnerkę. Na dodatek jako pierwsza w swojej rodzinie skończyła studia uniwersyteckie. Przez ostatnie miesiące pozostawała ministrą transportu i komunikacji, a stanowisko premierki obejmuje dlatego, że nie poradził sobie w tej roli jej poprzednik – mężczyzna.
Fakt, że objęcie urzędu przez Sannę Marin budzi pewną ekscytację, pokazuje, jak bardzo wiele czynników może wykluczać z polityki. Gdy prezydentem Ukrainy zostawał Wołodymyr Zełenski, powtórzyliśmy w „Polityce” naszą tezę sprzed lat, że bardziej od kobiet wykluczeni są m.in. komicy. Obserwacja pozostaje w mocy. Tak samo oczywistością jest, że nawet w najbardziej liberalnych i otwartych demokracjach dostęp do najwyższych szarż zwłaszcza w egzekutywie zamknięty jest powszechnie dla osób młodych, niezależnie od płci.