O samolotach pasażerskich Fokkera słyszy się nieczęsto, bo niewiele ich pozostało. Dziś lata ich na świecie koło setki spośród 283 zbudowanych w latach 1986–97. Od końca 1996 r. firma Fokker była w stanie likwidacji; nie wytrzymała konkurencji Embreara i Bombardiera. Fokkery latały też m.in. w Polskich Liniach Lotniczych LOT, ale przed wojną.
Jestem przeciwnikiem dzielenia przyczyn wypadków na czynnik ludzki, techniczny albo pogodowy. Dwa ostatnie nie występują. Bo co by to miało znaczyć, że zawiódł sprzęt? Został wadliwie zaprojektowany, był niewłaściwie obsługiwany? Maszyny te są serwisowane o wiele staranniej i częściej niż samochody. Pogoda to też żadne wytłumaczenie. Dowódca załogi decyduje, czy w konkretnych warunkach podejmuje się wykonania lotu. Próba lądowania przy pogodzie gorszej od wskazanej (trzeba sprawdzić kilka parametrów) jest wbrew prawu lotniczemu. Trzeba się wówczas skierować na zapasowe lotnisko, a jeśli warunki i tak są niesprzyjające, to znaczy, że ktoś wcześniej źle przeanalizował sytuację. Załamanie pogody da się przecież przewidzieć.
Czytaj także: Dlaczego samoloty spadają?
Fokker: od myśliwców po samoloty pasażerskie
Nie wszędzie na świecie lotnictwo traktuje się z należytą powagą i to jest główna przyczyna wypadków. Fokker był kiedyś bardzo renomowaną firmą. Założył ją holenderski pionier lotnictwa Anthony Fokker, który w czasie I wojny światowej miał fabrykę w Schwerinie, w niemieckiej Meklemburgi. To spod jego ręki wyszły słynne myśliwce Fokker, w tym trójpłatowy Dr.