Znaczącego wzrostu zainteresowania irlandzkimi dokumentami ze strony wschodnich i północnych sąsiadów można było się spodziewać od dawna. Bo choć zamieszanie wokół brexitu przeciągało się i zamieniało brytyjską scenę polityczną w karykaturę samej siebie, to akurat projekty graficzne nowych wyspiarskich paszportów – granatowych zamiast bordowych, bez unijnych symboli i napisów – pokazano opinii publicznej jako jedne z pierwszych namacalnych skutków rozwodu Londynu z Brukselą.
Paszporty i biurokracja po brexicie
Utrata unijnego paszportu to dla ponad 66 mln obywateli zapowiedź utrudnień w podróżach, przynajmniej tych na kontynent. Nawet biorąc pod uwagę, że Wielka Brytania nie jest częścią strefy Schengen i przy wjeździe na jej teren mieszkańcy pozostałych państw członkowskich musieli okazywać dowody tożsamości, po zmaterializowaniu się brexitu znikną przywileje paszportowe. Komisja Europejska już zapowiedziała, że turystyczne podróże bezwizowe możliwe będą tylko przez 90 dni w 180-dniowych widełkach czasowych.
Wszystkie pobyty dłuższe niż trzymiesięczne, wyjazdy służbowe, delegacje i przenoszenie pracowników do innych krajów będą obłożone uporczywą i zapewne nietanią procedurą wizową. Nic więc dziwnego, że wielu Brytyjczyków, również tych popierających wyjście z Unii, chce się przed tą biurokracją uchronić i szuka sposobu na zachowanie wspólnotowego paszportu.
Czytaj także: