Zdarzenie miało miejsce w czasie tradycyjnej przechadzki papieża w sylwestrowy wieczór, dzięki czemu dość dobrze uchwyciły je kamery i obiektywy. Na nagraniach widać, jak otoczony dwójką ochroniarzy Franciszek zbliża się do ogrodzenia. Po kolei ściska dłonie pielgrzymów. Dłużej zatrzymuje się przy rodzinach z małymi dziećmi, uśmiecha się, wkłada ręce w tłum. Po jednym z takich przywitań robi jednak krok w przeciwnym kierunku, zagaduje ochroniarza, oddala się od krzyczących w jego stronę turystów.
Co zaszło na pl. św. Piotra
Wtedy jedna z wiernych, opierając się na ogrodzeniu, chwyta papieża za prawą dłoń i mocno przyciąga go do płotu. Na twarzy Franciszka widać grymas bólu. Kobieta wyraźnie to ignoruje i trzyma jego dłoń w uścisku, wachlując nią w górę i w dół. Całe zdarzenie trwa 3–4 sekundy. Bergoglio nie zważa na wykrzykiwane przez nią słowa, mówi do niej chwilę, po czym lewą ręką zdecydowanie uderza w jej dłonie. Jest zdenerwowany, mówi do siebie pod nosem, odwraca się plecami, odchodzi.
Na nagraniach widać, że kobieta sprawiła papieżowi fizyczny ból. Franciszek, owszem, uderza ją, ale robi to raczej z powodu dyskomfortu, chce uwolnić się z uścisku. I choć przeprosił przy najbliższej możliwej okazji, w internetowej rzeczywistości ma już łatkę przemocowca, a nawet kapłana niegodnego zasiadania na tronie Piotrowym.
Franciszek: Przestańcie mnie całować w pierścień
Papież przeprasza wiernych
W noworocznej homilii, ok. 12 godzin później, Franciszek przeprosił. „Czasem wszyscy tracimy cierpliwość, mnie też się to zdarza. Przepraszam wszystkich za zły przykład, który dałem poprzedniego wieczora” – powiedział. Na niewiele się to zdało, bo nawet pół doby wystarczy, by stał się bohaterem memów (to konsekwencja mniej bolesna), parodii i krytycznych komentarzy katolickich konserwatystów (co może być poważniejszym problemem).
Sytuację momentalnie wykorzystał Matteo Salvini, lider skrajnie prawicowej Ligi i absolutny dominator mediów społecznościowych. Były wicepremier i minister spraw wewnętrznych, obecnie szefujący opozycji i szkicujący kolejny szturm na parlament, na Facebooku i Twitterze czuje się jak ryba w wodzie. To tam prowadzi politykę, ogłasza plany, komunikuje się z elektoratem. I pozostaje w permanentnym trybie kampanijnym. A że katolicy to ważna część jego bazy – wpadki Franciszka nie mógł nie skomentować.
Czytaj także: Dominique Wolton o tym, czy Franciszek wierzy w Boga
Reakcje na sylwestrowy incydent
Przebywając na nartach w Bormio we włoskich Alpach, Salvini nagrał filmik parodiujący Bergoglio – w rolę ofiary wciela się jego narzeczona Francesca Verdini. Incydent ma jednak inny finał, bo Salvini zamiast uderzyć kobietę, głaszcze ją po twarzy. Filmik na Twitterze opisał słowami: „zaatakowany przez podekscytowaną fankę” i ikoną czerwonego serca, dając do zrozumienia, że on swoich zwolenników traktuje dużo lepiej niż ojciec święty – zwłaszcza kobiety.
Na komentarz Salviniego odpowiedział lider współrządzącej centrolewicowej Partii Demokratycznej Nicola Zingaretti, który parodię wykorzystał do ataku na prawicę. Sam napisał w mediach społecznościowych, że „w nowym roku, tak samo jak w starym, on i jego formacja bronić będą Włochów od złej polityki – zawsze z pierwszego rzędu”.
Poza setkami memów i porównań Franciszka do Chucka Norrisa czy innych postaci kina akcji spora fala krytyki wylała się ze strony religijnych komentatorów. Negatywnie do jego zachowania odnoszą się zarówno kościelni liberałowie, jak i konserwatyści.
Centrowy dziennik „Il Messaggero”, z reguły raczej przychylny papieżowi, poddaje pod rozwagę motywację Franciszka przy publicznych przeprosinach za incydent. Gest uznaje za polityczny, wystudiowany. Franciszka oskarża zaś o hipokryzję, zauważając, że uderzenie wiernej mocno kontrastuje z płomienną homilią wygłoszoną w Nowy Rok, gdy papież skrytykował wszystkie formy przemocy wobec kobiet. Według „Il Messaggero” Bergoglio przeprosić musiał, bo inaczej nikt nie uwierzyłby w szczerość przesłania zawartego w kazaniu.
Z kolei na prawicy, nie tylko włoskiej, krytyka skoncentrowała się na kwestionowaniu zdolności Franciszka do dalszego przewodzenia Kościołowi. Na Twitterze rosły zasięgi hasztaga #NotMyPope (#NieMójPapież). „Niegodnym” zachowanie Bergoglio określił konserwatywny dziennik „Il Giornale”, należący do imperium medialnego Silvio Berlusconiego. W opublikowanym w gazecie komentarzu można przeczytać, że to kolejny incydent, który każe powątpiewać, czy Franciszek daje sobie radę ze stresem, zmęczeniem i wysiłkiem związanym z pełnieniem roli papieża.
Czy Franciszek nadaje się na papieża?
Zwłaszcza te ostatnie głosy wpisują się w szerszą, trwającą od co najmniej kilkunastu miesięcy ofensywę medialną kwestionującą psychiczny i fizyczny stan zdrowia duchownego. Franciszek regularnie staje się też bohaterem fake newsów, opowiadających m.in. o tym, że odprawia w Watykanie czarne msze, cierpi na demencję czy nowotwór w zaawansowanym stadium.
Incydent z wierną zdarzył się też w newralgicznym dla Stolicy Apostolskiej momencie. Kilkanaście dni temu Franciszek zdjął tajemnicę papieską z postępowań o molestowanie seksualne w Kościele, otwierając drzwi do pełnej jawności procesów. Zaraz potem dymisję z funkcji dziekana Kolegium Kardynalskiego złożył Angelo Sodano, były sekretarz stanu Watykanu, zaufany człowiek Jana Pawła II, eksnuncjusz apostolski w Chile w czasach dyktatury Pinocheta, uważany za głównego architekta zmowy milczenia w sprawie skandali seksualnych.
Dodając do tego drastyczny raport o zbrodniach tej samej natury popełnianych przez księży z Legionu Chrystusa, widać obraz Kościoła, który stoi przed wyborem: głęboka reforma i samooczyszczenie albo wzniesienie wysokich murów i walka z całym światem. Zwolennicy obu frakcji ścierają się na każdym kroku – również, jak widać, w interpretacji zupełnie ludzkich odruchów papieża.