Świat nie wyszedł jeszcze z szoku. Stany Zjednoczone w ramach ogłoszonej rok temu kampanii „maksymalnego nacisku” na Iran i dla ograniczenia jego wpływów na Bliskim Wschodzie dokonały fizycznej likwidacji jednego z najwyższych rangą, a na pewno najważniejszych dowódców wojskowych. Posunęły się do aktu wojny, pozostając formalnie w pokojowych relacjach z Iranem i wykorzystując do tego celu terytorium teoretycznie suwerennego kraju sąsiedniego.
Zamach, bo tak należałoby określić to, co wydarzyło się pod lotniskiem w Bagdadzie, był demonstracją niczym nieskrępowanej woli politycznej, ale i pokazem możliwości technologicznych USA – użyto pocisków kierowanych, wystrzelonych z drona. Aby uniknąć lub zminimalizować skalę już zapowiedzianego przez Iran odwetu, z Waszyngtonu płyną teraz groźby zmasowanego ataku na kilkadziesiąt celów, w tym obiekty dziedzictwa kulturowego. Maksymalna presja zaczyna przybierać postać całkowitej samowoli, o ile za punkt odniesienia przyjąć tradycyjny sposób przechodzenia od dialogu do prowadzenia wojen. Choć 45. prezydent USA nie jest jedynym przywódcą, który nie respektuje tych zasad, właśnie dał dowód, że nie respektuje ich w spektakularny sposób.
Czytaj także: Stany kontra Iran – scenariusze wojenne
Jak zareaguje Iran, co zrobi świat
Nic dziwnego, że w szoku jest zaatakowany bezpardonowo Iran. Dlatego nie możemy przewidywać dokładnie czasu, sposobu ani skali jego reakcji. Jest raczej pewne, że odpowiedź zbrojna nastąpi, choć nie brak też głosów, że