Kraj rządzony przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla ma natychmiast zrobić co w jego mocy, by przestać zabijać, powodować fizyczne i psychiczne obrażenia, celowo doprowadzać warunki życia do wyniszczających oraz powstrzymywać urodzenia wśród muzułmańskich Rohingjów. Krótko mówiąc, ma natychmiast przestać robić to wszystko, co może być ludobójstwem.
Do tego sprowadza się jednomyślny i bezlitosny dla premierki Aung San Suu Kyi i wojska Mjanmy (dawniej Birmy) wyrok Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Sędziowie odrzucili wszystkie argumenty obrony przedstawiane osobiście przez Suu Kyi na początku grudnia.
Czytaj także: Laureatka pokojowego Nobla oskarżona o ludobójstwo
Władze Mjanmy muszą też zrobić co w ich mocy, by zapobiec podobnym aktom popełnianym przez wszystkie siły pod ich kontrolą – a więc nie tylko armię Tatmadaw, ale też bojówki. Ma zapobiec nawet ich planowaniu i aktywnie dbać o zachowanie dowodów działań, które mogłyby zostać uznane za ludobójstwo. W ciągu czterech miesięcy musi zaś złożyć raport Trybunałowi.
Uznanie wyroku za porażkę Suu Kyi, rzekomej liderki demokratycznych przemian, a tak naprawdę zbratanej z wojskowymi autokratki, nie oddaje w pełni tego, jak