Pete Buttigieg, burmistrz South Bend w stanie Indiana, pierwszy jawny gej kandydujący na prezydenta USA, w niedzielę wieczorem wycofał się z wyścigu. Jego doskonałe wyniki w pierwszych demokratycznych prawyborach były sensacją. Po zdecydowanej porażce w Karolinie Południowej 38-letni „mayor Pete”, jak go nazywają media, uznał, że nie ma praktycznie szans na nominację, mimo że po pierwszych rundach był trzeci pod względem liczby zdobytych delegatów na krajową konwencję, która w czerwcu wyznaczy kandydata do Białego Domu.
Czytaj też: Czy Donald Trump ma z kim przegrać?
Kto nie lubi Pete′a Buttigiega
Buttigieg niespodziewanie wygrał w Iowa i zajął drugie miejsce w New Hampshire, imponując świetnymi występami w telewizyjnych debatach. Pokazał się jako polityk z charyzmą, inteligentny, mimo młodego wieku „prezydencki” i potrafiący znakomicie argumentować. Robił najlepsze wrażenie spośród kandydatów reprezentujących partyjne centrum, umiarkowanych demokratów popieranych przez establishment, jak były wiceprezydent Joe Biden i senator Amy Klobuchar. „Burmistrz Piotruś” nie cieszył się jednak sympatią Latynosów i Afroamerykanów. Nie miało to większego znaczenia w stanach, gdzie przedstawiciele tych grup etnicznych są bardzo nieliczni. Ale na Południu poparcie latynoskich i zwłaszcza czarnych wyborców praktycznie decyduje o wyniku demokratycznych prawyborów.
Afroamerykanie mają pretensje do Buttigiega, że ich zdaniem niezbyt energicznie walczył z rasizmem w policji w swoim mieście.