Strach, zwątpienie i brak zaufania między ludźmi to wirus gorszy niż ten, który dziś sieje spustoszenie na całym świecie” – tak kilka dni temu powiedział prezydent Iranu Hasan Rohani. Jakby cytował Alberta Camusa i myślał o Europie.
Stary Kontynent ewidentnie przeżywa kryzys zaufania. Austriacy zaczęli skrupulatnie kontrolować temperaturę podróżujących pociągami z Italii. Włochów przetrzepują też służby rumuńskie i bułgarskie. Portugalia oburza się, że Hiszpanie zaniżają liczbę zakażonych koronawirusem. Sami Hiszpanie mają o to samo pretensje do Francuzów. Z kolei wysoki urzędnik czeskiego ministerstwa zdrowia w wywiadzie dla lokalnej gazety naigrawał się z polskiego „cudu” odporności na koronawirusa, który polega na niebadaniu podejrzanych przypadków.
Zaufania brakuje też w relacji Bruksela–Ateny, choć już w zupełnie innym kontekście. Pod koniec zeszłego tygodnia Unia Europejska wysłała na grecko-tureckie pogranicze specjalne jednostki kontrolne. Grecy się skarżą, że zamiast im pomagać, unijni inspektorzy patrzą im „wścibsko” na ręce. Bruksela boi się, że greccy pogranicznicy pod coraz większą presją migrantów wypychanych z Turcji przez Recepa Tayyipa Erdoğana zaczną ich przepuszczać, bo przecież żaden z nich nie chce zostać w Grecji, tylko marzy o jakiejś Szwecji albo przynajmniej Niemczech.
1.
„Unia działa dobrze, gdy państwa dzielą się korzyściami z członkostwa, dajmy na to z handlu, albo gdy rachunki płacą Niemcy. Zupełnie nie radzi sobie jednak, gdy trzeba się dzielić kryzysem – finansowym czy migracyjnym – a co dopiero dwoma naraz” – napisał naczelny niemieckiego tygodnika „Die Zeit” Josef Joffe. A taki dubeltowy kryzys już tu jest. Do piątku w Europie potwierdzonych było ponad 5,8 tys.