Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Koronawirus odcina od świata 16 mln osób we Włoszech

Dworzec główny w Mediolanie Dworzec główny w Mediolanie Passaro/Fotogramma/Ropi / Zuma Press / Forum
Nadzwyczajnym dekretem premier Giuseppe Conte przekształcił Lombardię i 14 prowincji na północy w czerwoną strefę zagrożenia. Zamknięto szkoły i urzędy, wprowadzono drastyczne restrykcje.

Epidemia Covid-19 we Włoszech nie wyhamowała. Niedawno spekulowano, że skoro spada przyrost pozytywnych przypadków, to wirus stracił impet i przestał rozprzestrzeniać się tak szybko jak dotychczas. Ostatnie dni przyniosły jednak katastrofalne informacje. Według stanu na poniedziałkowe przedpołudnie na Półwyspie Apenińskim jest 7375 chorych, a zmarło 366 osób.

Czytaj też: Koronawirus zainfekował gospodarkę

Włochy się zamykają: nieczynne szkoły i urzędy

Przyspieszenie epidemii, połączone z coraz większymi trudnościami logistycznymi i finansowymi, skłoniły Giuseppe Contego do podjęcia radykalnych kroków. Od niedzielnego poranka cała Lombardia oraz 14 innych prowincji na północy i w centralnej części kraju zostały objęte przymusową izolacją.

Do 3 kwietnia będą zamknięte wszystkie instytucje publiczne: szkoły, przedszkola, uniwersytety, urzędy, muzea i centra kultury. Podobną politykę przyjęło wiele instytucji prywatnych i korporacji, które nakazują swoim pracownikom w miarę możliwości pracę zdalną lub wysyłają ich na przymusowe urlopy. Nieczynne są siłownie, kurorty narciarskie i niektóre centra handlowe.

Otwarte, choć czysto teoretycznie, pozostaną dworce i lotniska. Żeby dostać się na teren czerwonej strefy lub przemieszczać się w jej obrębie, potrzeba specjalnego zezwolenia. Podróżni będą musieli okazać dokument od pracodawcy, świadczący o konieczności podróży, a do tego zaświadczenie od lekarza.

Czytaj też: Jak przebiegają badania na obecność koronawirusa

16 mln osób utknęło w kwarantannie

Mediolańskie i weneckie lotniska wprawdzie przyjmują jeszcze samoloty, ale ruch nad obiema metropoliami zmalał prawie do zera. Już w ubiegłym tygodniu loty na lotnisko Malpensa pod Mediolanem zawiesiły American Airlines, teraz dołączyła nawet macierzysta Alitalia i inny gigant amerykańskiej awiacji – Delta. Coraz więcej lotnisk odmawia przyjmowania samolotów z Mediolanu – takie decyzje podjęły m.in. Stambuł i Budapeszt.

W praktyce oznacza to, że kwarantanną objęto 16 mln osób. Wiele z nich nie chodzi do pracy. Lokale gastronomiczne (zresztą puste) są zamykane o godz. 18, a szpitale przeżywają oblężenie. Brakuje łóżek, sprzętu medycznego i przeszkolonego personelu, a kryzys dopiero może nadejść. Z powodu ogromnej liczby osób zgłaszających się w celu przebadania się na obecność koronawirusa chorych z innymi dolegliwościami odsyła się do domów.

Rząd na pomoc wysłał nawet wojsko, ale nie rozładowało to napięć i paniki. Najnowszym sposobem na zwiększenie liczby dostępnych łóżek jest decyzja regionalnych władz Lombardii o natychmiastowym wypisaniu wszystkich pacjentów, których stan jest stabilny. W mediach społecznościowych już pojawiają się komentarze, że choć zrozumiały, ruch ten może przynieść katastrofalne skutki, zwłaszcza w przypadku pacjentów w starszym wieku.

Czytaj także: Covid-19 uziemia samoloty. Jak branża lotnicza przetrwa epidemię?

Koronawirus sieje spustoszenie

Kwarantanna komplikuje życie w kraju i jest wyzwaniem dla rządu. Praktycznie niemożliwe jest skontrolowanie wszystkich, którzy w ostatnich tygodniach czy dniach przebywali w zablokowanych teraz prowincjach i zdążyli wyjechać na południe. Dlatego premier Conte w obszernym wywiadzie dla poniedziałkowego wydania „La Repubblica” wzywa wszystkich, którzy pokonali ostatnio tę trasę, aby sami zgłaszali się na badania, a nawet na posterunki policji, przy których zaimprowizowano punkty sanitarne.

Na wielu płaszczyznach swojego funkcjonowania włoskie państwo zmaga się z wręcz apokaliptycznymi problemami. Do poniedziałkowego południa w 27 więzieniach i aresztach wybuchły protesty, osadzeni domagają się amnestii. W dwóch – w Mediolanie i Rzymie – doszło do rozruchów i starć ze służbami porządkowymi. Spalone materace i zdewastowane więzienne ambulatoria są teraz pokazywane we włoskiej telewizji na przemian z grafikami obrazującymi rosnące liczby zakażonych i zmarłych.

Chorzy na Covid-19 są już m.in. szef sztabu włoskiej armii czy sekretarz generalny współrządzącej krajem centrolewicowej Partii Demokratycznej Nicola Zingaretti. Mnożą się takie przypadki w drużynach sportowych – pierwszy pozytywny wynik pojawił się w ubiegłym tygodniu u jednego z piłkarzy Reggio Audace. Kwarantannie poddano całą młodzieżową ekipę Juventusu Turyn.

Czytaj też: Wirus zaraża sport. Ważne imprezy pod znakiem zapytania

Mecze przy pustych trybunach

Nie wiadomo, czy we Włoszech zostanie dokończony sezon piłkarski – brakuje terminów na rozegranie już odwołanych spotkań, a przynajmniej do 2 kwietnia liga ma obowiązek grać przy pustych trybunach. Na to z kolei nosem kręcą kluby, które ponoszą z tego powodu ogromne straty finansowe. Przez konieczność refundacji biletów, brak zysków z dnia meczowego i niższe wpływy z reklam coraz więcej prezesów domaga się zakończenia rozgrywek przed czasem lub anulowania tegorocznej edycji w całości.

Choć premier robi wszystko, żeby zapanować nad paniką, i nieustannie modyfikuje kolejne dekrety, by zatrzymać rozwój epidemii, na niewiele się to zdaje. Do kryzysu zdrowia publicznego i gospodarki dochodzą protesty w więzieniach i liczne akty przemocy na południu – mieszkańcy nie chcą przyjmować pociągów z objętej kwarantanną północy. Nie wiadomo już nawet, dokąd kierować służby porządkowe. Kraj jest w stanie półparaliżu – i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić w najbliższych tygodniach.

Czytaj też: Jak korzystać bezpiecznie z miejskiego transportu?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną