90 mln maseczek ochronnych miesięcznie to absolutne minimum – uważa szef ochrony cywilnej w tym kraju Angelo Borrelli. Jak dotąd Włochom udało się zawrzeć kontrakty na dostawę na 55 mln sztuk tego podstawowego w czasach pandemii Covid-19 środka higieny osobistej. Jak tłumaczył minister spraw zagranicznych Luigi di Maio, na rynku panuje dziś „wolnoamerykanka” i wystarczy, że ktoś inny gotów będzie zapłacić centa więcej za sztukę, a umówiony transport maseczek zmieni adresata. Kiedy miesiąc temu w Codogno wykryto pierwszy przypadek zakażenia, we Włoszech nikt już nie robił maseczek, gdyż ich nisko dochodową produkcję dawno przeniesiono do krajów azjatyckich.
Czytaj też: Chiny, Kuba i Rosja pospieszyły z pomocą do Włoch
Pożytek z masek dla płetwonurków
Jakie znaczenie mają dziś we Włoszech maseczki, dowodzą nie tylko zakażenia i przypadki zgonów wśród niechronionego nimi personelu szpitali, domów opieki, karetek pogotowia i policjantów, ale też wiszące w każdej windzie ogłoszenia zawierające informację, że bez maseczki i rękawiczek nie wolno wjeżdżać nawet na pierwsze piętro. Ceny maseczek, niedostępnych w sklepach ani w aptekach, na czarnym rynku wahają się od 5 do 35 euro, a specjalistyczne maski chirurgiczne sprzedają się nawet za 300, choć wszyscy wiedzą, że są przeznaczone do jednorazowego użytku.
Firma Mestel Safety Srl z Genui opatentowała właśnie metodę modyfikowania, przy wykorzystaniu drukarki 3D, masek dla płetwonurków w taki sposób, aby mogły służyć jako maseczki ochronne. Mestel wdrożył już produkcję 1000 sztuk dziennie, przeznaczonych najpierw dla szpitali w Lombardii, a potem na rynek.