KATARZYNA KACZOROWSKA: – Od kilku lat pracuje pani w jednym z największych szpitali Bawarii. Kiedy zaczęliście przygotowania do epidemii?
AGATA PASZKO: – Pracuję na pierwszej linii, więc na samym dole hierarchii, do nas informacje zawsze docierają na końcu. Długo nam się wydawało, że nic się nie dzieje, ale pierwsze spotkanie informacyjne dotyczące Covid-19 mieliśmy w lutym.
To było specjalne zebranie?
Nie, raz w tygodniu przed pracą mamy spotkanie zespołu, na którym ktoś referuje najnowsze doniesienia. A tym razem dostaliśmy informacje o aktualnej sytuacji związanej z epidemią i w naszym szpitalu. W spotkaniu uczestniczyli wszyscy pracownicy. Potem mieliśmy jeszcze dwa takie zebrania, inne tematy medyczne zostały odwołane.
Teraz nie ma już takich spotkań, a informacje trafiają do nas przez intranet. Na początku marca szef powiedział nam, że powołano sztab antykryzysowy, w którym są m.in. ordynator anestezjologii, OIOM-u, oddziału zakaźnego. Spotyka się codziennie i codziennie ocenia rozwój sytuacji w szpitalu i poza nim. Od tygodnia nie mamy już porannych odpraw całego zespołu – to jeden ze sposobów ograniczenia potencjalnego roznoszenia zakażenia. Wszyscy mamy świadomość, że jesteśmy narażeni, stąd ta decyzja.
Pielęgniarka pogotowia: Karetki stoją, zaczyna być groźnie
Zmieniono organizację pracy w szpitalu?
Zmienia się. To proces, który trwa od początku marca. Najpierw dla pacjentów z Covid-19 przygotowano oddział internistyczny. Potem federalne ministerstwo zdrowia 13 marca wydało zarządzenie dla wszystkich szpitali z zaleceniami dla chirurgów, by ograniczyć inne operacje.