Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Młodzi roznieśli wirusa? Konflikt pokoleń we Włoszech

Włosi w kawiarni w Mediolanie, 18 maja 2020 r. Włosi w kawiarni w Mediolanie, 18 maja 2020 r. Passaro / Fotogramma / Zuma Press / Forum
Włochy stopniowo się odmrażają, a w tle toczy się spór o prawa młodych. Jedni chcą im szybko zezwolić na pracę i podróże, inni winią ich za roznoszenie koronawirusa.

Kiedy pod koniec lutego obecność wirusa w Lombardii była już tak wyraźna, że nie dało się jej dłużej ignorować, lokalne władze stanęły przed pierwszym dużym dylematem, czy zamykać szkoły i uniwersytety. Giuseppe Sala, centrolewicowy polityk, od czterech lat burmistrz Mediolanu, uprawiał wtedy ping-pong decyzyjny. Raz chciał zawieszenia zajęć, potem na odwrót, bo twierdził, że „takiego miasta nie da się po prostu zatrzymać”. Ostatecznie 6 marca wysłał uczniów i studentów do domów, w których, przynajmniej w teorii, powinni pozostawać aż do dziś.

Czytaj też: Wirus nakręcił konflikt pokoleń

Dorośli nie upilnowali

Tak się nie stało, bo duża część młodzieży decyzje samorządowców na północy kraju potraktowała jak ogłoszenie wakacji w środku roku. Zanim nauczanie przeniosło się do sieci, czas spędzali głównie poza domem. Oczywiście razem, w dużych grupach. Wychodzili do kawiarń, parków, imprezowali. Część załapała się na ostatnie wyjazdy na narty. W Toskanii i Wenecji Julijskiej właściciele stoków oferowali nawet darmowe ski-passy dla osób poniżej 18. roku życia, by zamortyzować skutki „psychozy koronawirusa”, jak opisywała to wtedy lokalna prasa.

Młodszych nie upilnowali dorośli, którzy korzystając z przymusowej przerwy w nauce, zabierali ich na wakacje lub wysyłali do krewnych na południu kraju, gdzie szkoły i uczelnie były czynne (zamknięto je dekretem premiera 10 marca). Dziś naukowcy oceniają, że decyzja o stopniowym, a nie jednoczesnym wysyłaniu młodych do domów mogła być jedną z przyczyn szybkiego szerzenia się wirusa na Półwyspie Apenińskim.

Reklama