Niełatwo pisać o kryzysie pandemicznym w krajach położonych na terytorium Kaukazu, bo ich władze stoją na bakier z transparentnością. Dane, jeśli w ogóle są podawane, to najczęściej zaniżone. Niezależnych dziennikarzy i internautów się prześladuje, a najwięcej można się dowiedzieć z anonimowych wiadomości, wysyłanych przez aktywistów do organizacji ochrony prawa człowieka.
Z ostatniego raportu Amnesty International (AI) na podstawie takich „wiadomości ze środka” wynika, że rządy państw Europy Wschodniej i Azji Środkowej w kryzysie stosują środki niewspółmierne do okoliczności, zaostrzają reżimy i duszą w zarodku wszelkie formy sprzeciwu. „Biorąc pod uwagę, jak w regionie rozwija się pandemia Covid-19, można odnieść wrażenie, że władzom zależy przede wszystkim na zdławieniu nastrojów opozycyjnych” – twierdzi Heather McGill z AI.
Kazachstan, Kirgistan. Plomba na drzwiach
Uwagę obrońców praw człowieka zwróciła zwłaszcza sytuacja w Kazachstanie, gdzie liczba zakażonych przekroczyła 13 tys. (zmarło zaś, o dziwo, zaledwie 58) mimo drastycznych obostrzeń. Dwa dni od wykrycia pierwszego przypadku infekcji prezydent Kasym-Żomart Tokajew wprowadził stan nadzwyczajny, zostawiając obywatelom niespełna dobę na powrót z zagranicy. Obowiązywał prawie dwa miesiące. Na granicach miast ustawiono szlabany i punkty kontrolne, pełno było wojsk, a na wschodzie kraju – czołgów i wozów pancernych, co w nieinformowanych na bieżąco obywatelach budziło popłoch i konsternację.