Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Adam Michnik: Wszyscy patrzmy teraz na Białoruś

Adam Michnik Adam Michnik Michał Woźniak / East News
Zawsze rację mają ci, którzy bryłę świata pchają naprzód, a nie ci, którzy ich próbują hamować, mówiąc, że kijem Wisły nie zawrócisz – Adam Michnik komentuje sytuację na Białorusi.

SŁAWOMIR SIERAKOWSKI: Jesteś zaskoczony skalą protestów na Białorusi?
ADAM MICHNIK: Tak, jestem tym zaskoczony na takiej samej zasadzie, na jakiej zawsze eksplozje społecznej aktywności, gniewu, zaangażowania, protestu są zaskakujące. Tak samo byłem zaskoczony w 1980 r., jak nagle zastrajkowała cała Polska, czego się nikt nie spodziewał. Tak jak byłem zaskoczony w 1989 r., gdy strona opozycyjna miażdżąco wygrała wybory, chociaż nie w pełni demokratyczne – ale do Senatu już w pełni, a miarą sukcesu był Senat. Tak jak byłem zaskoczony ukraińskim Majdanem, jak byłem zaskoczony Arabską Wiosną. Z podziwem i wielkim szacunkiem obserwuję, co robią dzisiejsi bohaterowie Białoruskiej Rewolucji Godności.

A co myślisz o tym, że kobiety stanęły na czele tej rewolucji i doszły dalej niż ktokolwiek przed nimi? Dlaczego to się stało teraz?
Niełatwo to komentować, mając wiedzę wyłącznie z doniesień prasowych i telewizji. Moim zdaniem to pewien proces, który zachodzi w różnych krajach Europy Centralnej i Wschodniej. I Białoruś jest tego przykładem. Mianowicie projekt Łukaszenki to w gruncie rzeczy odpowiednik tego, co w czasach sowieckich mówiło się o epoce Breżniewa – że to są lata zastoju. I z jednej strony oczywiście te lata zastoju są na dużo wyższym czy innym piętrze niż w czasach sowieckich, niemniej faktem jest, że jak byłem nie tak dawno w Mińsku, to więcej słyszałem narzekań na brak demokracji niż na sytuację gospodarczą.

Reklama