Na ulicach Mińska w tej chwili są wszyscy – gdzie nie pójść, widać marsz lub szeregi młodych ustawiających się wzdłuż ulicy. Najstarsi nie wychodzą na zewnątrz przez koronawirusa, ale też z tej grupy wiekowej rekrutują się ostatni zwolennicy władzy – z powodu nostalgii, potrzeby stabilności i regularnie wypłacanych emerytur. W pozostałych grupach Aleksandr Łukaszenka jest skreślony i dziś wszyscy otwarcie dają temu wyraz. Protesty i marsze są nawet w zakazanych i najniebezpieczniejszych pod tym względem częściach miasta, także na starówce.
Czytaj też: Co dalej z Białorusią? Co zrobi Polska, co reszta świata?
Białoruś. Trzecia faza protestu
Mamy do czynienia z trzecią fazą protestu na Białorusi. Pierwsza to były nocne demonstracje po ogłoszeniu zwycięstwa Łukaszenki, brutalnie tłumione. Druga to prewencyjna przemoc milicji, bicie kierowców i masowe aresztowania. Zastraszenie nie udało się dzięki kobietom, które wtedy przejęły protest. To był najtrudniejszy moment. Gdyby nie wyszły na ulice – a tylko one się odważyły! – byłoby po sprawie. Nawet powstało już takie wrażenie.
Kobiety ośmieliły lekarzy i robotników. Zaczęły się strajki największych fabryk, kluczowych dla gospodarki, zatrudniających po kilka-, kilkanaście tysięcy robotników. Z kobietami, lekarzami i robotnikami OMON nie wie, co ma robić. Nawet nie próbuje. Tym bardziej że zaczęły się coraz liczniejsze odejścia funkcjonariuszy. Media społecznościowe są pełne filmów, jak wyrzucają mundury do śmieci i zrywają pagony, które lądują w muszlach klozetowych.