Liczba zakażeń rośnie mimo czynników, które wedle wcześniejszych sugestii naukowców miały ją mitygować: upałów i wakacyjnego rozluźnienia czy (żywo odczuwanego w gospodarce) braku turystów z zagranicy. Obowiązek noszenia maseczek w zamkniętych miejscach publicznych – sklepach, urzędach, dworcach, środkach transportu – wyraźnie nie wystarcza. Dlatego kolejne samorządy wprowadzają nakaz zakrywania ust i nosa także na szeroko uczęszczanych ulicach, targach czy w popularnych lokalizacjach rekreacyjnych, takich jak nabrzeża rzek (nie tylko nad Sekwaną w Paryżu, ale także np. wzdłuż Garonny).
Maski nad wodą i na ulicach
W Tuluzie na południowym zachodzie kraju nie ma przebacz – maski nosi się w całym mieście i prawdopodobnie nie jest to ostatnie miasto, które wprowadzi taki reżim. Włodarze Tuluzy wprowadzili drastyczne środki, gdy został przekroczony próg 50 zakażeń na 100 tys. mieszkańców (62,4 przypadki na 100 tys. to najwyższy jak na razie wskaźnik we Francji).
Od dwóch dni maseczki obowiązują również w centralnych dzielnicach Lyonu, gdzie, co ciekawe, nakaz zakrywania twarzy jest związany z porami dnia – od 10 do 22 w dzielnicach handlowych i od 18 do drugiej nad ranem w dzielnicach, w których kwitnie „nocne życie”. Trzecia kategoria to targi i rynki, gdzie maseczki obowiązują zgodnie z godzinami otwarcia. W Marsylii nosi się je w dzielnicach turystycznych i na miejskich plażach.
Zamaskowani w miejscu pracy
W połowie sierpnia francuska ministra pracy Elisabeth Borne ogłosiła, że zakrywanie ust i nosa będzie obowiązkowe w miejscach pracy, zwłaszcza tam, gdzie przestrzeń jest współdzielona, a więc w korytarzach, szatniach, open space’ach czy salach konferencyjnych.