Dziś władza postanowiła przenieść szkoły wyższe, a nawet licea do lokalnych aresztów. Na rozpoczęcie roku szkolnego o godz. 12 zapowiedziano strajk. W Mińsku studenci mieli opuścić zajęcia i gromadzić się pod uczelniami, zebrać na pl. Zwycięstwa i pójść do ministra edukacji, żeby wręczyć mu petycję krytyczną wobec poczynań rządzących.
Czytaj też: Łukaszenka głupio to przegra. Nie zauważy, skąd przyjdzie cios
Gry terenowe z milicją
Ledwo młodzież doszła do placu, gdy przybiegły zastępy OMON i zaatakowały chłopaków. Tym razem nie było kultury. Wydarzenia szybko się rozeszły pomiędzy ludźmi i aresztowanie studentów sprowokowało następnych, więc to, co miało potrwać godzinę, rozciągnęło się na cały dzień i objęło wszystkie szkoły wyższe, a nawet licea.
W południe od studentek i studentów usłyszałem nawet słowa rozczarowania, że nie wszyscy przyszli, ale po ataku służb miasto zaroiło się od grup młodzieży i zaczęły się gry terenowe z milicją i OMON. Czasem było bardzo dynamicznie, a czasem, przynajmniej na początku, spokojnie. Obok pl. Mickiewicza szedł marsz może dwustu studentek i studentów z flagami, a za nimi drugi: kilkudziesięciu omonowców. I tak sobie szli jedni za drugimi. Oczywiście do czasu. Najmniej przyjemnie było tam, gdzie studentów wyłapywali tajniacy. Ich się nienawidzi, bo tajniak to trochę jak oszust i tchórz, a OMON czy milicja przynajmniej stają twarzą w twarz. Tajniacy siedzą po kilku w samochodach, podjeżdżają i porywają po jednej albo kilka osób.