Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Na Białorusi szkoła zaczęła się w areszcie. Młodzi kontra siłowicy

Protest studentów w Mińsku, 1 września 2020 r. Protest studentów w Mińsku, 1 września 2020 r. Sergei Bobylev / TASS / Forum
Krążące po sieci zdjęcia byków z OMON, rzucających się na licealistów i wyprowadzających ich do suk jak bandytów, to zaproszenie na ulice, do kontynuacji protestów.

Dziś władza postanowiła przenieść szkoły wyższe, a nawet licea do lokalnych aresztów. Na rozpoczęcie roku szkolnego o godz. 12 zapowiedziano strajk. W Mińsku studenci mieli opuścić zajęcia i gromadzić się pod uczelniami, zebrać na pl. Zwycięstwa i pójść do ministra edukacji, żeby wręczyć mu petycję krytyczną wobec poczynań rządzących.

Czytaj też: Łukaszenka głupio to przegra. Nie zauważy, skąd przyjdzie cios

Gry terenowe z milicją

Ledwo młodzież doszła do placu, gdy przybiegły zastępy OMON i zaatakowały chłopaków. Tym razem nie było kultury. Wydarzenia szybko się rozeszły pomiędzy ludźmi i aresztowanie studentów sprowokowało następnych, więc to, co miało potrwać godzinę, rozciągnęło się na cały dzień i objęło wszystkie szkoły wyższe, a nawet licea.

W południe od studentek i studentów usłyszałem nawet słowa rozczarowania, że nie wszyscy przyszli, ale po ataku służb miasto zaroiło się od grup młodzieży i zaczęły się gry terenowe z milicją i OMON. Czasem było bardzo dynamicznie, a czasem, przynajmniej na początku, spokojnie. Obok pl. Mickiewicza szedł marsz może dwustu studentek i studentów z flagami, a za nimi drugi: kilkudziesięciu omonowców. I tak sobie szli jedni za drugimi. Oczywiście do czasu. Najmniej przyjemnie było tam, gdzie studentów wyłapywali tajniacy. Ich się nienawidzi, bo tajniak to trochę jak oszust i tchórz, a OMON czy milicja przynajmniej stają twarzą w twarz. Tajniacy siedzą po kilku w samochodach, podjeżdżają i porywają po jednej albo kilka osób.

Czytaj też:

  • Aleksandr Łukaszenka
  • Białoruś
  • Reklama