We Włoszech od dwóch miesięcy grupa osób z koronawirusem rośnie systematycznie i teraz oscyluje, w zależności od liczby wykonanych testów (85–105 tys. dziennie) wokół 5 tys. zakażonych. Jak dotąd na Półwyspie Apenińskim wykryto prawie 360 tys. przypadków SARS-CoV-2. Ofiar śmiertelnych jest 36 205, czyli nieco ponad 10 proc. Często występujący w roli eksperta prof. Giuseppe Remuzzi, wybitny nefrolog z Mediolanu, twierdzi, że jak tak dalej pójdzie, za miesiąc we Włoszech będzie 20 tys. zakażonych koronawirusem dziennie. Podobne obliczenia zrobiła Angela Merkel. Wobec tego, że ostatnio w Niemczech co miesiąc podwaja się liczba zakażonych, kanclerz szacuje, że za trzy miesiące Niemcy będą miały 20 tys. przypadków na dobę.
Włoskie życie poranne i nocne
Aby uciąć dyskusję o zbliżaniu się lub nie „drugiej fali pandemii”, premier Włoch Giuseppe Conte, wykorzystując prerogatywy, jakie daje mu obowiązujący wciąż stan zagrożenia epidemicznego, dziś w nocy podpisał kolejny antywirusowy dekret na najbliższy miesiąc, znów ograniczający niektóre swobody obywatelskie. Chciałby w ten sposób uniknąć drugiego lockdownu, co zrujnowałoby całkowicie już i tak ledwie dychającą gospodarkę.
Włoscy lekarze są zgodni, że rosnąca fala zachorowań jest efektem przenoszenia wirusa przez młodych ludzi, niemających żadnych objawów choroby, którzy spotykają się wieczorami bez maseczek i nie przestrzegając dystansu społecznego, a potem przynoszą zakażenie do domu i przekazują zarazki rodzicom i dziadkom, o wiele mniej odpornym na SARS-CoV-2.