Powiązanie wypłat ze wspólnej kasy od 2021 r., w tym Funduszu Odbudowy po koronakryzysie, z respektowaniem praworządności zostało bardzo ogólnie i tylko na poziomie politycznym ustalone na lipcowym szczycie. Teraz w Brukseli próbuje się to przełożyć na rozporządzenie, które musi zostać zatwierdzone i przez Parlament Europejski, i przez unijnych ministrów w Radzie UE. Teoretycznie wystarczy większość kwalifikowana 15 z 27 krajów, ale w praktyce trzeba będzie jednomyślności. „Pieniądze za praworządność” to ta część pakietu budżetowego, który Polska i Węgry mogą zawetować, co oba kraje sugerowały od września.
Czytaj też: Polska znów bliżej zaskarżenia do TSUE
Wraca niezawisłość sądów
Kompromisowy tekst przedłożony przez niemiecką prezydencję był ostro krytykowany przez europosłów za zredukowanie całej zasady do „kolejnego narzędzia antykorupcyjnego”. Ale dziś europosłom podczas rokowań w Radzie UE udało się nieco zaostrzyć te zapisy. Otóż przesłanką dla wniosku Komisji o zawieszanie bądź zredukowanie wypłat mogłoby być również „poważne ryzyko” naruszeń w warunkach łamania praworządności m.in. poprzez „zagrożenia dla niezawisłości wymiaru sprawiedliwości”.
„Chodzi nie tylko o pojedyncze naruszenia, lecz także o naruszenia systemowe” – tłumaczył Fin Petr Sarvamaa, jeden z negocjatorów PE. Ponadto europosłowie uzyskali zapisy o rozszerzeniu pojęcia naruszeń praworządności o kontekst wartości podstawowych z art. 2 traktatu o UE. – Jeśli jakaś organizacja pozarządowa nie dostaje funduszów z powodów ideowych, np. na pomoc uchodźcom, i nie może doprosić się sprawiedliwości przed krajowym wymiarem sprawiedliwości, to zamienia się to w problem praworządnościowy podlegający temu rozporządzeniu – tłumaczy nam jeden z ekspertów zaangażowanych w negocjacje.