We wtorek przez niższą izbę francuskiego parlamentu Assemblée Nationale przeszedł bez poprawek tekst kontrowersyjnej ustawy o „bezpieczeństwie totalnym”. Posłowie przystąpili do pierwszego czytania w cieniu poniedziałkowej brutalnej pacyfikacji i rozpędzenia nieformalnego obozu dla „nielegalnych” na pl. Republiki w Paryżu. Głosowali w trakcie ostrych demonstracji przeciwko państwu policyjnemu, zwołanych mimo pandemii w związku z pacyfikacjami (wcześniej rozpędzono nielegalne obozowisko pod Stadionem Narodowym w satelickim Saint Denis).
Nieproporcjonalna brutalność policji, pałowanie czy wręcz, jak to określa prasa nad Sekwaną, „polowania na ludzi” dotknęły w sumie ponad 3 tys. osób, 2,8 tys. mieszkańców obozu pod Stadionem i 500 z pl. Republiki. „Nielegalnych” pandemia dotknęła szczególnie mocno; zawsze pełna drobnych prac mieszczańska Francja przestała wychodzić z domu. Sektor turystyczny i gastronomia, tradycyjne źródła nieformalnego zatrudnienia, po prostu nie funkcjonują. Koczowisko na pl. Republiki nie pozwalało odwrócić oczu od problemu – przy zbliżającym się przedświątecznym demontażu lockdownu i przywróceniu względnej swobody poruszania się taki widok na jednym z centralnych placów Paryża byłby z pewnością trudny wizerunkowo dla rządzących.
Terroryzm i afera dyplomatyczna Macrona
Tak naprawdę akcję można uznać za część szerszej ofensywy. W 2020 r. Francja odnotowała jak dotąd osiem skutecznych zamachów terrorystycznych, z czego większość na tle religijnym.