Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Właśnie zobaczyliśmy, jak mogą wyglądać następne wojny

Azerbejdżan zajął miasto Szusza. Na zdjęciu azerski posterunek Azerbejdżan zajął miasto Szusza. Na zdjęciu azerski posterunek Stanislav Krasilnikov/TASS / Forum
Azerskie zwycięstwo nad armeńskimi siłami w Górskim Karabachu może być „małą wojną, która wstrząśnie światem”. Konflikt obnażył luki w systemach obronnych i wady tradycyjnego uzbrojenia.

To była sześciotygodniowa wojna o niskiej intensywności – analizy jej przebiegu już trwają dłużej niż ona sama. Konflikt na Zakaukaziu pozwolił bowiem zajrzeć przez dziurkę od klucza na pole walki przyszłości, bo strony używały sporo nowoczesnego uzbrojenia i nowatorskich metod. Nawet jeśli była to mikrowojna, to sygnalizuje i potwierdza trendy, które będą przesądzać o skuteczności działań zbrojnych w najbliższych dekadach.

Dowodzą tego mnożące się ostatnio raporty analizujące rozmaite aspekty azersko-ormiańskiego starcia. W Europie szczególną uwagę poświęca mu instytut RUSI, eksperckie zaplecze ministerstwa obrony Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy mieli kilka powodów, by przyglądać się tej małej wojnie: był tam w użyciu nowoczesny sprzęt rosyjskiej produkcji, który mierzył się z systemami ze świata zachodniego – z Turcji i Izraela, a takie potyczki zawsze przynoszą interesujące wnioski. Poza tym na dużą skalę zastosowano bezzałogowce rozpoznawczo-uderzeniowe, których rola okazała się kluczowa w pewnych fazach konfliktu.

W Londynie trwa ponadto analiza przyszłych inwestycji obronnych. Zdaniem RUSI zakaukaski „poligon” będzie doskonałą okazją do weryfikacji założeń modernizacji, zwłaszcza sił lądowych. Amerykanie, Francuzi, Niemcy, Rosjanie, Chińczycy – wszyscy, którzy mają świadomość nadchodzącej rewolucji w technologii wojskowej, studiują azersko-armeński pojedynek i dochodzą do podobnych wniosków.

Czytaj też: Turecko-ormiańskie pogranicze.

Reklama