Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Tajemniczy syndrom hawański. Jednak istnieje?

Ambasada USA w Hawanie Ambasada USA w Hawanie Alejandro Ernesto / EFE / Forum
Chodzi o zdarzające się od 2016 r. niewyjaśnione przypadki złego samopoczucia amerykańskich i kanadyjskich dyplomatów pracujących w ambasadach w Hawanie, a od niedawna także w Pekinie.

Urzędnicy amerykańskich ambasad w Hawanie i Chińskiej Republice Ludowej od jakiegoś czasu skarżą się na bóle głowy i nudności. Niektórzy mają problemy z ciśnieniem tętniczym krwi, u innych występują dolegliwości natury neurologicznej, np. związane z pamięcią. Jeden z dyplomatów omal nie stracił słuchu i teraz, już na emeryturze, musi nosić aparat. U kanadyjskich pracowników podobne symptomy pojawiają się od marca 2018 r. Sprawa zrobiła się bardzo ciekawa.

Czytaj też: Kuba. Wolność do góry nogami

Syndrom hawański, czyli co?

Jak się okazało, objawy występowały też u pracujących pod przykrywką oficerów Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) prowadzących działalność wywiadowczą – czy jak kto woli: szpiegowską – w wymienionych krajach, ale i w Rosji. Między departamentem stanu USA a CIA doszło nawet do pewnego zatargu. Służby nie ujawniały bowiem przypadków występowania syndromu hawańskiego – jak się określa te zdrowotne dolegliwości – aż do czasu, gdy dotknęły także „zwykłych” dyplomatów.

Z początku podejrzewano, że to atak bronią soniczną, czyli dźwiękową. Podobne objawy są bowiem wywoływane przez silne infradźwięki (niższe od słyszalnych). Sprawę zbadano, a w styczniu 2018 r. taki scenariusz ostatecznie wykluczono. Nie bardzo też było wiadomo, o co oskarżać władze Kuby i czy to faktycznie one stały za incydentami. Jeśli w grę wchodziły jakieś nowoczesne technologie, a to się wydawało pewne, to ich udział należało wykluczyć.

Reklama