Niedawno ulice Londynu, niemal zupełnie opustoszałego w czasach drugiego już lockdownu, na chwilę znów zaczęły tętnić życiem. Przemaszerowali nimi przeciwnicy restrykcji i reżimu sanitarnego, łącznie kilkaset osób. W tym antyszczepionkowcy, doskonale znani szerszej publiczności, bo przeciw kwarantannom czy zamykaniu sklepów protestują już od wiosny. Tym razem też odmówili założenia maseczek, a na transparentach domagali się „zdemaskowania prawdy” na temat pandemii i związanych z nią rządowych decyzji.
Protestujący starli się z policją próbującą zmusić ich do przestrzegania obostrzeń – aresztowano ponad 150 osób. Warto odnotować, że byli wśród nich też ludzie, którzy na tego typu demonstracjach wcześniej nie pojawiali się wcale albo robili to rzadko. Ich na ulice wypchnął lęk przed konkretną szczepionką – tą na koronawirusa, wyczekiwaną przez cały świat, a dla niektórych owianą zbyt dużą tajemnicą.
Fake newsy roznoszą się jak wirus
Choć nie ma dowodów na szkodliwość którejkolwiek z dostępnych szczepionek na koronawirusa, informacje na temat rzekomych komplikacji zdrowotnych po jej przyjęciu są powszechne. Przeprowadzone na Wyspach pod koniec listopada badania Ipsos MORI i King’s College London pokazują, że co trzeci Brytyjczyk miał kontakt z jakąś nieprawdą na ten temat.