Z powodu zbrodni, którą popełniła, tabloidy nazwały ją „Womb raider”, „łonowym rabusiem”. W grudniu 2004 r. Lisa Montgomery udusiła do nieprzytomności 23-letnią Bobbie Jo Stinnett, a potem nożem wycięła z jej macicy ośmiomiesięczny płód. W 2007 r. Amerykankę skazano na śmierć, która ma zostać wykonana 12 stycznia tego roku.
Nie ma wątpliwości co do winy Montgomery, sama przyznała się do zbrodni. Są natomiast co do tego, czy powinna zostać stracona. W jej sprawie jak w soczewce skupiają się problemy amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości – jednym z nich jest orzekanie kary śmierci wobec osób z chorobami psychicznymi.
Zabójstwo, którego dopuściła się Montgomery, rzeczywiście było makabryczne. Przekroczyła przy tym granice stanów Kansas i Missouri i z tego powodu przestępstwo ma federalny, a nie stanowy charakter.
Przerażająca zbrodnia
Montgomery poznała swoją ofiarę najpewniej podczas targów zwierząt. Zaprzyjaźniły się. Przyszła zabójczyni powiedziała Stinnett, że też hoduje rat teriery i jest w ciąży. 16 grudnia 2004 r. pojechała do 23-latki pod pretekstem kupna szczeniaka. Stinnett spodziewała się klientów, więc ją wpuściła. Śledczy ustalili, że po krótkiej zabawie z psami w ogródku Montgomery zaatakowała kobietę, dusząc ją różową linką, a potem, gdy ofiara była nieprzytomna, wycięła płód z jej macicy.
Stinnett znalazła w kałuży krwi jej matka Becky Harper i zadzwoniła pod 911. Opowiadała, że córka wygląda, jakby jej brzuch wybuchł. Próby reanimacji się nie powiodły. W tym czasie Montgomery oczyściła zakrwawionego wcześniaka chusteczkami i wróciła do domu, gdzie poinformowała ówczesnego partnera, że właśnie urodziła.