Wiele wskazuje na to, że polityka zagraniczna Joego Bidena na naszym kontynencie skupi się na dwóch obszarach: geograficznie – na bezpieczeństwie demokratycznym Europy Środkowej i Wschodniej, a tematycznie – na kwestiach regulacyjnych nowych technologii. Dla Polski to dobra wiadomość, dla rządu PiS i prezydenta Andrzeja Dudy już niekoniecznie.
Podczas konwencji wyborczej Biden jednym tchem wymieniał Białoruś, Polskę i Węgry jako przykłady powrotu totalitarnych reżimów. Teatr kampanii zmusza do przesady, ale zaprzysiężony prezydent USA w sprawach demokratycznego bezpieczeństwa nie rzuca słów na wiatr. Potwierdza to nominacja na stanowisko odpowiadające rangą podsekretarzowi stanu ds. Europy i Eurazji. Dostała ją Molly Montgomery, doświadczona w sprawach Europy Środkowej dyplomatka i ekspertka z kręgu byłej sekretarz Madeleine Albright, dla której pracowała po odejściu z departamentu stanu.
Krytycznie o Dudzie w Waszyngtonie
Z punktu widzenia relacji z Europą Montgomery będzie kompetentną partnerką w sprawach regulacji nowych technologii w Unii – na tym skupiała się w ostatnich latach. Równocześnie w amerykańskiej administracji – także jako doradczyni wiceprezydenta Mike′a Pence’a – zajmowała się tematem Europy Środkowej i Wschodniej oraz kontroli zbrojeń, wątkiem wymagającym doświadczenia w relacjach z Rosją i Chinami.
Wielokrotnie podróżowała w misjach dyplomatycznych m.in. do Kabulu, Rygi czy Sarajewa.