Meghan ogłosiła radosną nowinę w walentynki, a media mogą się częstować do woli i za darmo niezwykłym zdjęciem pary w ogrodzie ich kalifornijskiej posiadłości. Niezwykłym, bo książę jest bez skarpetek, a leżąca na trawie księżna romantycznie opiera mu głowę na kolanach. How sweet. Poprzednia ciąża Meghan zakończyła się latem poronieniem, a dramatyczne okoliczności opisała na łamach „New York Timesa”, żeby „zdjąć piętno z kobiecych przeżyć”.
Nowa era brytyjskiej monarchii
Przy okazji narodzin Archiego było inaczej: księżna zataiła nazwę szpitala, w którym przyszedł na świat, a nawet chrzciny odbyły się w aurze niemal wojskowej tajemnicy, bez udziału poirytowanej królowej i jej męża. „Czy pokazywanie fotografom matki wkrótce po porodzie jest słuszne, czy nie, to taki był królewski zwyczaj. Lekceważąc go, Meghan i Harry zachowali się jak celebryci, którzy sami decydują, kiedy chcą zachować prywatność, a kiedy się odsłonić” – mówi dworska korespondentka Ashley Pearson w dokumencie „Meghan i Harry. Następny krok” („Harry and Meghan: The Next Step”), wyemitowanym w zeszłym roku w Amazon Prime. To jeden z niewielu krytycznych głosów w świecie, w którym dominują wyznawcy księżnej Sussex.
Nie wiadomo, kiedy przyjdzie na świat siostra albo brat Archiego. Jak wyznał Harry w rozmowie ze słynną przyrodniczką Jane Goodall kilka lat temu, w dobie globalnego ocieplenia on i Meghan nie chcą zaludniać świata ponad miarę. Na razie pewne jest tylko, że dziecko stanie ósme w kolejce do tronu. A może się uplasować o wiele wyżej, bo niepostrzeżenie dla monarchii zaczęła się nowa era.