Australia odnotowała od początku pandemii niecałe 30 tys. chorych na covid-19. Nieco ponad 1,1 tys. na milion mieszkańców plasuje kraj na 177. miejscu na świecie. Tajlandia wypada lepiej z 45,2 tys. zarejestrowanych przypadków – 650 chorych na milion osób daje jej 191. pozycję (od początku kwietnia trwa tam pierwsza naprawdę silna fala pandemii, więc liczby rosną). Sytuacja w Nowej Zelandii i na Tajwanie wygląda jeszcze korzystniej. Do dziś zachorowało nieco ponad tysiąc osób – w Polsce po raz ostatni dzienna liczba przypadków była taka we wrześniu. W Indiach, które liderują w ponurej statystyce, dziennie choruje ponad ćwierć miliona osób.
Azja z Oceanią się nie spieszą
Tymczasem statystyki szczepień stoją na głowie. W Australii zaszczepiono dotąd ok. 6 proc. mieszkańców, a na tle innych liderów walki z pandemią to i tak dobry wynik. W Nowej Zelandii pierwszą dawkę dostało 2 proc. populacji, a drugą – 0,6. W Tajlandii to odpowiednio 0,8 i 0,1 proc. Na Tajwanie, który kłuć zaczął dopiero pod koniec marca, pierwszą dawkę przyjęło nieco ponad 0,1 proc. osób. Podobnie słabe statystyki mają Korea Południowa czy Japonia, które z powstrzymaniem pandemii też radziły sobie nieźle. Dla porównania: w Polsce w pełni zaszczepionych jest niemal 6 proc. mieszkańców, w Stanach – 26 proc., w Izraelu – 55 proc. Spośród azjatyckich liderów jedynie mały Singapur dotrzymuje tempa i zaszczepił już w pełni 15 proc. swojej populacji.
Eksperci organizacji międzynarodowych przestrzegają, że wolne szczepienia w zamożnych i dobrze zorganizowanych krajach Azji i Oceanii mogą stać się dla nich wkrótce poważnym problemem.