W ten sposób posłowie stanowi rozwiązali problem zatoru, jaki się utworzył w celach śmierci. Karolina Południowa należy do grupy stanów najliczniej szafujących tą karą (proporcjonalnie do liczby mieszkańców), a dziesięcioletnia faktyczna przerwa w jej wykonywaniu nie była wprowadzona z miłosierdzia czy łaski – po prostu wcześniej prawo przewidywało aplikowanie skazanym śmiertelnego zastrzyku. Od dekady zaś trudno było administracji więziennej zaopatrzyć się w odpowiednie substancje trujące. Stąd rozwiązanie: od połowy maja egzekucje zostaną wznowione, bo trucizna – dawniej nakazana przez prawo stanowe – zostanie zastąpiona prądem elektrycznym lub kulą karabinową.
Trucizna godzi w wizerunek
W tej makabresce jest jeden element pozytywny i optymistyczny. Otóż odpowiednie chemiczne substancje trujące trudno było w ostatnich latach zdobyć, gdyż renomowane firmy farmaceutyczne przestały przyjmować od rządu zamówienie na ich produkcję. Koncerny uświadomiły sobie, że taka produkcja – nawet uboczna – szkodzi ich wizerunkowi na rynku; dotyczyło to m.in. znanej firmy Pfizer. Trudno się szczycić wynalezieniem i produkcją zbawiennej szczepionki i jednocześnie tłumaczyć z wytwarzania substancji wykorzystywanej do śmiertelnych zastrzyków. Oznacza to, że w społeczeństwie amerykańskim następuje powolna zmiana: kara śmierci zaczyna mieć coraz mniej zwolenników i coraz więcej Amerykanów przyjmuje pogląd zadomowiony już w Europie. To kara okrutna i barbarzyńska.
Dwa słowa o tych truciznach.